poniedziałek, 10 listopada 2014

Klaus, cz. II



„Dla niego jej zabicie to dylemat moralny rangi wyboru krawata.”
- Harlan Coben          
 2x20
Około tysiąc lat wcześniej, dzisiejsze Mystic Falls
Wysoki mężczyzna przedzierał się przez gęste zarośla. Nie zwalniał nawet na chwilę, choć dostrzegał, że idąca za nim dziewczyna ma dużo większe kłopoty z przemieszczaniem się.
Sam nie wiedział czemu się zgodził na tę wyprawę. Przed zachodem słońca muszą wyruszyć, jeśli ich plan ucieczki z wioski ma się udać, jednak rudowłosa wciąż narzekała, iż wpierw musi się najeść.
Uparte stworzenie- pomyślał Niklaus i z zirytowanym westchnięciem zatrzymał się, by zaczekać na Adelheid.  Po chwili dziewczyna dołączyła do niego, jednak nie zwolniła ni kroku dostrzegając stojącego Pierwotnego, a wręcz przyśpieszyła, mijając go. Mikaelson wykrzywił usta w wyrazie niezadowolenia. Czasami miał serdecznie dość tej małej. Chwycił ją nieco zbyt mocno za ramię, lecz ona w mgnieniu oka wyrwała się. Ustali naprzeciw siebie. Ona z wyrazem czystej nienawiści na twarzy, on z diabelskim uśmiechem.
-     Nie musiałeś na mnie czekać – oświadczyła dumnie rudowłosa.
A więc to o to chodziło tym razem- pomyślał Niklaus i prychnął śmiechem, na co Heidi rzuciła mu jedne ze swych zabójczych spojrzeń i ruszyła dalej butnym krokiem. Oddaliła się już kawałek, kiedy z znikąd pojawił się przed nią Klaus.
-     Wprost przeciwnie, moja droga. Musiałem – powiedział, a chochliki w jego oczach zamigotały. Odwrócił się od niej zamaszyście, po czym ruszył dalej. – Pośpieszmy się. Moje rodzeństwo zapewne już nas wypatruje.
-     Więc gdzie jest ta wioska, o której mówiłeś ? Jestem głodna.
-    Cierpliwości. Jeszcze chwila i dojdziemy do celu, kochana.

Mystic Falls, teraźniejszość
-          Któż by pomyślał ? – Uśmiechnął się zadziornie Niklaus – Odnalazłem sobowtóra, mam również kamień księżycowy oraz wszystko co jest mi potrzebne do złamania klątwy i kogo spotykam na swej drodze ? Mój eksperyment… - powiedział przeciągając głoski.
-          Jakoś nigdy nie lubiłam tej nazwy – odparłam, krzywiąc się. Patrzyłam mu prosto w oczy. Przy Klausie nie można okazywać strachu czy jakiejkolwiek innej słabości.
-          Jak zawsze zadziorna – odparł ze śmiechem, który mógłby uwieść nie jedną dziewczynę. – Dziwi mnie twój pobyt tutaj, kochana. To małe miasto, na pewno słyszałaś o sobowtórze.
-          A skoro jest tu sobowtór, musisz być również ty – dokończyłam za niego. – Cóż… Może już znudziło mi się ukrywanie ?
-          I zapragnęłaś śmierci ? – Roześmiałam się szczerze na te słowa.
-          Klaus, oboje wiemy, że nie byłbyś dla mnie tak łaskawy. – Przybliżyłam się nieco, uśmiechnęłam filuternie i pogłaskałam go dłonią po policzku, a kciukiem zahaczyłam o usta. – Może przyjechałam, by być twoim sojusznikiem ?
Pierwotny roześmiał się i spuścił głowę, a gdy ją podniósł dostrzegłam, iż jego oczy zalały się czerwienią, usta wykrzywił w krzywym uśmiechu, a na twarz wystąpiły mu żyłki, biegnące od oczodołów. Chwycił me ramiona i z nadludzką szybkością przeniósł nas w pobliski zaułek. Przygniótł mnie całym swym ciężarem do ściany budynku, po czym nachylił się do mojego ucha.
-          Myślisz, że możesz sobie ze mną pogrywać ? Och, skarbie… – wyszeptał spokojnym, ale jednocześnie budzącym grozę tonem. – Myślisz, że nie wiedziałem, że tu jesteś ? Myślisz, że Katerina nie powiedziała mi, po której stronie stoisz ? Czy aż tak zgłupiałaś przez te lata? – Uderzył mną o ścianę, jednak ja jedynie zagryzłam usta, by nie jęknąć i wciąż patrzyłam mu prosto w te zimne, szare oczy.
-          Byłam dość mądra, by trzymać się od ciebie z daleka – wychrypiałam pogardliwie. – Ale teraz mam zamiar cię pokonać.
Wampir zaśmiał się z wyższością. Chwycił mnie jedną ręką za gardło i uniósł do góry z wyrazem dzikiej satysfakcji na twarzy. Sięgnęłam dłońmi do jego palców, by rozluźnić uścisk, ale to nic nie dało. Dusiłam się.
-          Jesteś dla mnie niczym – wysyczał, po czym mnie puścił. Opadłam na zimną podłogę, krztusząc się, ale gdy podniosłam już głowę, zniknął.

Pół godziny po zajściu przed Mystic Grill byłam już u Bonnie. Jako, że zrezygnowałam z wpadnięcia na szklaneczkę burbonu do baru to po drodze napadłam na idącego wyludnioną ścieżką młodzieńca. Jednak zdołałam się powstrzymać i nie osuszyłam go do końca, przez co wciąż byłam głodna. W uszach szumiało mi od płynącej w żyłach szatynki krwi. Próbowałam się skupić, ale co chwila przerywałam opowiadanie o tym, co powiedział nam Elijah, by popatrzeć na lekko drgającą tętnicę na szyi Bennetówny.
-          Heidi ! – dziewczyna po raz kolejny wyrwała mnie z transu. Przeniosłam lekko zamglony wzrok na jej twarz. – Co to dla nas oznacza ? Musimy zabić Klausa podczas trwania rytuału ?
-          Niestety tak. Podnosimy poprzeczkę, Bennet. – uśmiechnęłam się do niej zawadiacko. – Jeżeli Klaus załatwi sobie jakieś wsparcie to się nim zajmę, ty musisz się skupić na zaklęciu. Początkowo czerp moc z naszej więzi, później dołączę do ciebie i razem go wykończymy.
-          Więc kiedy zaczynamy ?
-          Najlepiej byłoby zaczekać, aż do momentu osłabienia Klausa, jednak wtedy naraziłybyśmy życie Eleny – powiedziałam, po czym sięgnęłam po jedną z kartek wystających z księgi. Chwyciłam także ołówek leżący nieopodal na stoliku i nakreśliłam trzy styczne do siebie koła.- W każdym z okręgów będzie się znajdować ofiara. Wilkołak, wampir i sobowtór. Natomiast naprzeciw nich – wskazałam na odpowiednie miejsce na rysunku – wiedźma pozyska moc z pełni księżyca. Oznacza to, iż możemy wkroczyć dopiero gdy księżyc znajdzie się w odpowiedniej fazie. Na początku składania ofiar. Na pierwszy ogień pójdzie wilkołak, potem wampir, a na koniec oczywiście doppelgänger. Klaus zabije każde z nich, a czarownica użyje krwi pierwszej dwójki do kontynuacji czaru, gdy Pierwotny osuszy sobowtóra zacznie się jego przemiana… – Wytłumaczyłam, po czym westchnęłam ciężko. – Ale do tego nie dopuścimy.

Około tysiąc lat wcześniej, dzisiejsze Mystic Falls
Niklaus przyglądał się z lubością rudowłosej. Dostrzegał za każdym razem coraz wyraźniej, iż zabijanie sprawia tej dziewczynie niezwykłą radość. Była wtedy pełna agresji i dziwnej, zwierzęcej gracji. Właśnie powaliła na ziemię kolejnego rosłego mężczyznę. Z wampirzą prędkością usiadła na nim okrakiem i wbiła ostre kły w pulsującą tętnicę. 
Do nozdrzy Mikaelsona doleciał słodkawy, metaliczny zapach. Oblizał usta. Odepchnął się od drzewa, o które się opierał podziwiając ten mały teatrzyk rzezi. Przeszedł nad martwym ciałem jednego z mieszkańców wioski oraz podszedł do karmiącej się Adelheid. Przykucnął, wciąż nie odrywając od niej wzroku. Odgarnął kosmyk jej długich włosów za ucho, a ona drgnęła i uniosła głowę. Uwielbiał tę minę na jej twarzy, kiedy nie wyzbyła się jeszcze wyrazu mordercy, krew majaczyła na jej ustach, a oczy wyrażały zarówno zdziwienie jak i zaciekawienie. Nic nie powiedziawszy, ruchem ręki zachęcił dziewczynę do dalszego jedzenia, a sam wbił się przeciwległą stronę szyi mężczyzny. Adelheid zupełnie zbiło z tropu te zachowanie. Zwykle Mikaelson był zimny i okrutny. Bił ją, gdy była mu nieposłuszna i nieprzerwanie okazywał swoją wyższość nad nią. Nie wspominając już o niezliczonej liczbie razy, kiedy wyżywał się lub zabijał innych, choć to akurat niezbyt martwiło rudowłosą.
Jednak zdarzały się momenty, kiedy okazywał nią szczere zainteresowanie. Intrygowała go, może nawet pociągała. „Mój drogi, kochany eksperymencie…”- mówił wtedy, a ona za każdym razem krzywiła się na to określenie.
Lecz nawet biorąc to wszystko pod uwagę, Niklaus nigdy nie zaproponował jej wspólnego pożywiania się. To sprawiło, że przez chwilę się zawahała, ale jednak dojrzała też niespodziewaną okazję do wykonania jej planu. Odrzucając wszelkie wątpliwości, pochyliła się nad Pierwotnym i jednym zwinnym ruchem skręciła mu kark. Niklaus opadł bez życia na ziemię. Adelheid serce biło nad wyraz szybko. Planowała to od dawna i wiedziała, iż musi uciec nim Mikaelsonowie odejdą z ich rodzinnej wiosko. Dlatego wcześniej tego dnia zakradła się do rodzinnego domostwa i ukradła księgę zaklęć matki, po czym obmyśliła jak oddalić się od grupy, mówiąc iż musi się pożywić przed podróżą na co Niklaus się zgodził, choć uparł się by iść z nią.
Teraz leżał nieprzytomny. Adelheid wiedziała, iż nie pozostanie w tym stanie na długo. Już miała wstawać, gdy coś ją tknęło. Spojrzała po raz ostatni na potwora, który ją więził. Pochyliła się i w chwili słabości złożyła na jego ustach jeden niewinny pocałunek, po czym zerwała się na równe nogi i czym prędzej zaczęła biec jak najdalej.
Udało mi się! Udało mi się uciec!- ta myśl dodawała jej skrzydeł. Nie wiedziała jednak wtedy, że jej ucieczka ma trwać do końca wieczności, a przynajmniej jej życia.
 ***
Hejka, słonka ! ;D
W odpowiedzi na spamy pod poprzednim (i nie tylko) wpisem powiem, iż nie zostawiam folderu SPAM, bo uważam, że jeśli ktoś jest już na serio tak zdesperowany, żeby się w chamski sposób reklamować bez nawet najmniejszego zdania w stylu "Wpis jest dobry/zły." to i tak to zrobi i tak, a mi się nie chce z tym użerać.
A co do przyjemniejszych części :)
Mam już wszystko obmyślone i powiem tylko tyle, że te opowiadanie skończę w sposób o jakim początkowo nawet nie myślałam, a nowe story już pięknie kiełkuje w mojej głowie.
Także mam nadzieję, że wam się podobało, nie zanudzam już i wpadam do was! 
Zostaw choć krótki komentarz jeśli przeczytałeś/aś choć część ;*
Wasza Lenena

2 komentarze:

  1. O będę pierwsza?
    Wpadłam, a skoro wpis nie jest długi to postanowiłam poświęcić chwilkę na przeczytanie i skomentowanie, bo wiem jak wiele to znaczy dla autora;) Spodobało mi się! Nigdy nie byłam dobra w tematyce wampirzej i w sumie nigdy się za nią nie brałam, ale blogspot i czytane przeze mnie blogi zmieniły moje zainteresowania, więc przeczytałam z przyjemnością;)

    Kapie brutalnością! Niklaus wydaje się być bardzo negatywną postacią, wampirem kompletnie bez uczuć, ale mimo to nie zabił Hi mimo iż mógł. Wybacz to zdrobnienie, ale taki już mam zwyczaj, że zawsze zdrabniam imiona bohaterów;D Dziwi mnie, że kobieta tak cwanie się do niego odnosiła doskonale wiedząc jak jest silny. Odgrażała się, a wystarczyl jeden ruch Niklausa by pokazać jej jak długa droga przed nią by m dorównać. Bardzo jestem ciekawa tych dwóch postaci, bo wydają się barwne i tajemnicze. Ciekawa też jestem czy Niklaus rzeczywiście jest takim negatywem za jakiego go na razie mam.
    Życzę Ci dużo weny! ;*

    A jeśli masz ochotę serdecznie zapraszam do siebie. Co prawda nie piszę o wampirach, ale może również Ci się spodoba(opowiadanie kryminalno-przygodowego z wątkiem romansowym). Pozdrawiam!

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaus, w koooońcu. <3 Long time no see. Bardzo ładnie go przedstawiłaś. A co do dwóch tajemniczych nieznajomych... czy ja wiem, czy oni tacy nieznajomi. ;) Groziłaś mi, sweetie, więc teraz masz. Post na GF. (Nie jest to prawdę mówiąc rozdział, ale zawiera małą niespodziankę pod koniec. :D)
    Haaaave youuuurseeeeeelf a Merry Little Christmaaasss! *wyję niczym hiena*

    Mrs. Clever

    OdpowiedzUsuń