piątek, 30 sierpnia 2013

Trochę o przeszłości



„ Przeszłość jest znana , a przyszłość niepewna.  
                                      - Małgorzata Gutowska Adamczyk

01x16
Okey, niech was nie zmyli to co pisałam ostatnio . Tak jak Heidi mówiła do Caroline : Damon i ona są naprawdę dobrymi kumplami i nic więcej . Jasne kochają się ,ale to tak „po przyjacielsku”. To jedziemy dalej .
                                                                        ***
Damon potrząsnął mną .
-          Co do …
Gwałtownie mnie pocałował .
-          Budzę cię od dziesięciu minut .
-          Było od razu przejść do całowania . Wiesz jak w Śpiącej Królewnie .
-          Jestem twoim księciem ?
Tymczasowym . Wiesz ,wolę Lea . – puszczam do niego oczko i wstaję . Nakładam na siebie swój zwiewny, przezroczysty, czarny  szlafroczek ,oprócz niego mam na sobie tylko swoją piżamkę ( To jak zwykła czarna bielizna tylko ,że stanik i dół są połączone pojedynczą warstwą czarnego szyfonu ,a dół to majtki ,a do nich przyczepiona jest czarna ,mini mini ,koronkowa spódniczka )

-          Właśnie co u niego ?
-          Właściwie to nie wiem . Dawno u niego nie byłam . Wiesz Lee jest z Lexi , nie ze mną . – uśmiechnęłam się kwaśno – A raczej był .
Jak już pewnie załapaliście chodzi o Lee , czyli byłego chłopaka Lexi ,  zważywszy na to ,że ona umarła . Pomiędzy nią , Lee i mną było coś w rodzaju trójkąta . Tyle tylko ,że nie chcieliśmy żyć sobie wszyscy razem aż po wsze czasy. Każda z nas chciała mieć Lee tylko dla siebie . Był człowiekiem , w którym się zakochałyśmy . Lexi go przemieniła .
-          Idę się nawalić
-          A ja z tobą .
W salonie był Stefan . Nie mogłam nie zauważyć ,że patrzył na mój strój .
Przytuliłam go i pocałowałam .
-          Hej Stef . – wymruczałam mu do ucha .
-          Cześć Heidi . - zesztywniał
-          Oj nie bądź taki markotny . – powiedziałam nalewając trunku dla siebie i Damona
-          Mogłabyś się ubrać ? – zignorował to co powiedziałam
-          Przecież jestem ubrana . Błagam cię Stef , zawsze tak u was chodzę . Powinieneś się przyzwyczaić .
Pokręcił tylko głową i zaczął zagadywać Damona ,który go skrupulatnie spławiał . Chwilę potem poszedł do szkoły .

-          Witaj .
-          Eee… Hej … Znamy się ?
-          Ależ jak najbardziej nie ,ale właśnie się poznajemy . Jestem Heidi .
-          Jack . – podaje mi rękę i patrzy w oczy . To za łatwe .
-          Nie boisz się mnie .
-          Nie boję się ciebie .
-          Chodź ze mną .
Poszliśmy do domu Salvatorów .
-          Hejka , wróciłam z żarciem ! – krzyczę na cały dom i kieruję się do salonu - O mój boże !
Podbiegam do Damona który nie ma oczu tylko dwie krwawe plamy na ich miejscu .
-          Jak się czujesz ? Kto ci to zrobił ? Jak to się stało ?
-          W porządku już się goi .
Posadziłam go na sofie . Jack cały czas stał przed wejściem do salonu .
-          Co się stało ?
-          Odwiedziła mnie Pearl i jej córunia Anna . Pearl była przyjaciółką Katherine . Chce żebym dla niej szpiegował radę . Pragną odzyskać miasto .
-          Nie dobrze . Jest starsza od ciebie i Stefana .
-          Ale nie od ciebie , mimo to nie idź za nią . Nie mścij się , jasne ?
-          Czemu nie ?
-          Bo ja tak mówię ,a to mnie zaatakowała nie ciebie . Wiem ,że jesteś od niej starsza ,ale ona ma przy sobie dwadzieścia pięć wampirów . Nie chce się o ciebie zamartwiać . Obiecaj ,że nie będziesz się na niej mściła . – wzdycham
- Obiecuję .

Wkrótce potem Damon poszedł do baru ,a ja i Jack trochę się zabawiliśmy . Żeby było zabawniej robiliśmy to w pokoju Stefana ,zostawiając mu przy okazji prawie mały bałagan .
Jack smakował wyśmienicie . Chyba miał grupę krwi  0 Rh- . Uwielbiam ją . Niestety Rh- jest rzadsze od Rh+ ,ale i tak najgorzej mają miłośnicy AB Rh- (najrzadziej występująca krew ) . No co ? Wiem co jem , poza tym żyję już szmat czasu . Zdążyłam się sporo nauczyć , nie to co większość ludzi .

Właśnie skończyłam z Jackiem i zeszłam razem z nim na dół żeby odprowadzić go do wyjścia . Ja jak zwykle w samej bieliźnie i moim szlafroczku . Usłyszałam ,że ktoś jest w salonie ,więc się tam skierowałam (Jack podążał za mną jak cień ) . Wszyscy patrzyli właśnie na Damona jakby przed nimi tańczył ,cały goły . Nie , nie patrzyli na niego z zachwytem tylko ze zgorszeniem . Wparowałam do pokoju ,krzycząc swoje : Heeej .
Wszyscy skierowali swoje zgorszenie na mnie . Pewnie przez mój strój . Caroline udawała ,że mnie nie zna , tak jak jej kazałam .
-          Kto to jest ? – powiedzieli jednocześnie Caro i Stefan . Tyle ,że jemu chodziło o Jacka ,a jej o mnie .
-          To Jack , mój nowy znajomy . Nie gniewasz się za bałagan w pokoju ?
W odpowiedzi tylko westchnął .
-          Caroline to moja i Damona znajoma z dzieciństwa . Heidi Santino . Co ten chłopak tutaj robi ?
-          Już wychodzi . Prawda ? – to ostatnie skierowałam do Jacka .
-          Prawda .
-          To świetnie, kochanie . – Po czym na niego wskoczyłam i namiętnie go pocałowałam – Pa – powiedziałam wyskakując z jego ramion
Jack szybko wyszedł ,a ja skierowałam się do Damona .
-          Damiś – wymruczałam i powtórzyłam scenkę którą odegrałam przed chwilą z Jackiem.
Kiedy skończyliśmy się całować ,odwróciłam się do pozostałych ,a potem z powrotem do Damona .
-          Zanieś mnie do siebie . –szepnęłam ,ale na tyle głośno żeby inni usłyszeli .
On w odpowiedzi ugryzł mnie w ucho ,a ja zaśmiałam się . Wziął mnie niczym pannę młodą ,przeprowadził koło zdumionych spojrzeń Stefana, Eleny oraz Carolien i zaniósł mnie do swojego pokoju … Nie myślcie sobie zboczeńce jedne ! Nie pieprzymy się kiedy tylko jedno z nas spotka drugie . Zeszliśmy na dół żeby się napić . Ja także po to żeby wyśmiać Stefana . Usiadłam sobie na kanapie ,a Damon na fotelu i czekaliśmy na młodszego Salvatore .
-          Nie patrz tak na mnie .
-          Odbiło ci?
-          Oszczędź mi kazania . Posłuchaj …
Wtedy do środka wpadł wampir i dźgnął Stefana kawałkiem szyby . Damon błyskawicznie go odciągnął ,a ja wyjęłam z piersi Stefana te szkło . Wtedy wpadła druga wampirzyca . Stałam do niej tyłem i jej nie widziałam . Pociągnęła mnie do tyłu za barki . Wydrapała mi oczy i rzuciła się na moją pierś ,ale Stefan ją odciągnął . Zaczęli się szarpać ,a ja próbowałam cokolwiek zobaczyć. Skubana ,chciała mi wydrzeć serce własną ręką . Rana jeszcze się nie zagoiła ,a ja nie mogłam przez to wstać . Usłyszałam łoskot . Coś się rozwaliło . Potem kolejny dźwięk , chyba Stefan wbija kołek w tą wampirzycę . Słyszę jak skamle i umiera . Jeden ucieka .
-          Cholera .
-          Pamiętam ich . Z 1864 roku . Byli w grobowcu .
-          Tak . Skoro o tym mowa …
Wtedy w końcu mnie zobaczyli i do mnie podbiegli .
-          Heidi ! – krzyknął Damon .
-          Spokojnie nic mi nie jest . Małe problemy ze wzrokiem i życiem . Wszystko w porządku .
-          Zaniosę cię do pokoju .
Podniósł mnie i zaniósł do swojej sypialni . Delikatnie położył mnie na łóżku i pogłaskał po policzku .
-          Najgorzej oberwałaś .
-          Nie biadol tu nade mną . Zaskoczyła mnie i tyle . Idź na dół , pomóż Stefanowi ogarnąć ten bałagan . Nie chcę rano wejść na jakąś drzazgę . Ja tu poleżę i jak wrócisz to będę wyglądać normalnie . Obiecuję .
Westchnął .
-          Okey. – pocałował mnie w czoło – Przez chwilę myślałem ,że ona cię zabiła .
-          Jeszcze żyję i zdążę doprowadzić cię do szału  , na serio . Bywałam w gorszych sytuacjach .
Co nie zmienia faktu, że się o ciebie martwię .

-          Pij .
-          Krew z torebki ?
-          Nie marudź ,jesteś na to stanowczo za stara .
-          Nie wytyka się damie wieku .
-          Pij . To ci pomoże szybciej wyzdrowieć .
-          Ale ty jesteś troskliwy . Nie przesadzaj ,już nic mi nie jest .
-          Ta ,ale chciałbym jeszcze dzisiaj zobaczyć twoje oczy w normalnym stanie ,więc …
-          Dobra , dobra już piję .
Potulnie wypiłam zawartość dwóch torebek .
-          Okey . Już wystarczy . Mógłbyś przynieść mi coś do jedzenia ?
-          Już lecę . Na co masz ochotę ?
-          Cheeseburger ,albo lepiej dwa , frytki i jakiś napój .
-          Co mam skoczyć do McDonalda ?
-          Mógłbyś .
-          Niedługo przyjdę .
Pocałował mnie w czoło i wyszedł .
Tak . Zgadza się . Jem normalne ,ludzkie jedzenie . Innym tłumaczę ,że po prostu lubię je jeść ,tak po prostu i ,że dzięki temu łatwiej jest mi normalnie się zachowywać przy ludziach . Prawdę zna tylko Damon , Lee no i znała też Lexi . Otóż chodzi o to ,że nie jestem zwykłym wampirem i nie jestem nim do końca . Znaczy tak posiadam wszystkie plusy i minusy wampirzego życia ,ale potrafię więcej niż wampir . Otóż za moich żywych, ludzkich czasów byłam … czarownicą . Tak wiem to nie możliwe , bo czarownica kiedy zmienia się w wampira traci swoją moc , ale ze mną tak nie było . Jakieś 1000 lat temu zostałam przemieniona w wampira , przez jednego z pierwotnych wampirów . Pierwotni to pierwsze wampiry znane światu . Najstarsze ze wszystkich . Nie może ich zabić zwykły kołek , nie zginą w ogniu , nic ich nie powstrzyma oprócz jednej ,śmiertelnej dla nich rzeczy . Kołka ze specjalnego rodzaju drzewa ,które rosło w ich czasach .
Ja byłam pierwszym wampirem ,którego jeden z pierwotnych przemienił . Urodziłam się ze związku dwóch czarodziei ,już jako mała dziewczynka byłam pełna mocy . Kiedy wampir mnie przemienił to …



                                                                           ***
Okey , retrospekcje dodam wraz z następnym wpisem , albo zeedytuję ten ;)
Jeżeli padnie na tą drugą opcję , to aktualizacja będzie prawdopodobnie gotowa jutro .
Muszę jeszcze sprawdzić jedną rzecz co do której nie mam pewności ;)
Zapraszam, jak zwykle , do komentowania i zostawiania linków do swoich blogów ;*
Bye , do napisania 
                                                                           ***
Mystic Falls , około tysiąc lat temu



Dwudziestoletnia dziewczyna z rozwianymi, rudo-brązowymi  włosami siedzi na łące i robi wianek . Nagle podnosi głowę i zauważa , że już się ściemniło . Matka ostrzegała ją , aby zawsze wracała na noc do domu . „W mroku kryją się różne bestie”- mawiała – „A ty jesteś moją jedyną córką , nie chcę cię stracić.” Podniosła się i ruszyła w stronę lasu . Musiała się przez niego przedostać i będzie już w osadzie . Usłyszała , odgłos łamanej gałązki . Rozejrzała się dookoła , ale jej promieniujące zielenią oczy niczego nie mogły dostrzec przez mrok . Potknęła się o wystający korzeń . Upadając rozdarła sobie skórę na nadgarstku . Z rany zaczęła lecieć krew . Dziewczyna spojrzała na swój przegub i zamarła w bezruchu . Życiodajna ciecz zawsze zwabiała jeden z rodzajów bestii , przed którymi matka zwykła ją ostrzegać . Podniosła się i czym prędzej ruszyła w stronę wioski . Dyszała z wysiłku i słyszała jak krew szybko płynie w jej żyłach . Wtem pojawił się przed nią przystojny mężczyzna . Na pierwszy rzut oka można było powiedzieć , że jest niewiele starszy od niej , ale ona wiedziała o nim coś więcej . Jej obawy potwierdziły się . Twarz młodzieńca momentalnie się zmieniła , z ludzkiej na demoniczną . Prędko uchwycił jej nadgarstki w bezlitosnym uścisku .
-          Nie zrobię ci krzywdy , moja droga Heidi . – rzekł – Będziesz moim eksperymentem . Chcę czegoś spróbować …
Przerwał i rozgryzł sobie nadgarstek . Przystawił go dziewczynie do ust i ta mimowolnie zaczęła pić . Próbowała się wyrwać , ale to było bezcelowe , mężczyzna był silniejszy niż jakikolwiek człowiek czy czarownik . Wreszcie przypomniała sobie o zaklęciu , którego nauczyła ją matka . Skupiła się , a wampir zaczął wić się z bólu . Próbowała uciec , ale nie udało jej się . Niklaus Mihaelson zręcznie skręcił jej kark . Ukląkł nad jej martwym ciałem i czekał co będzie dalej .

Heidi ocknęła się . Zaczerpnęła gwałtownie powietrza . Spostrzegła twarz swojego oprawcy i szybko się odsunęła . Za szybko jak na zwykłego człowieka …
-          Coś ty uczynił ?
-          Działa. – odpowiedział – Moje przypuszczenia okazały się słuszne . Wypiłaś moją krew , umarłaś , a teraz jesteś wampirzycą .
-          Nie . Nie mogę . Jestem czarownicą, służę naturze . 
Próbowałam wzniecić płomień myślą , ale nie mogłam .Nie czułam przyrody , nie miałam z nią takiego związku , jaki ma każda wiedźma .
-          Moja moc … Straciłam swoją moc . Coś ty zrobił ?!
Krzyknęłam w jego stronę i rzuciłam się do ucieczki . Z wyostrzonymi zmysłami szybko powróciłam do domu , ale tam spotkałam się z kolejną niespodzianką. Nie mogłam wejść do środka .
-          Matko ?
Z wnętrza chaty ujrzałam moją rodzicielkę .
-          Heidi , czemuś tak późno wróciła ? Wejdź do środka , czym prędzej .
Ponownie spróbowałam , tym razem przeszłam bez problemu .
-          Matko , Niklaus przemienił mnie . Jestem wampirzycą , ja nie chcę tym być . Matko !
Upadłam na podłogę i zaczęłam płakać . Kobieta chwyciła mnie w objęcia , ale szybko się odsunęła .
-          Czuję od ciebie śmierć . Nie . Nie pozwolę na to .
Zabrała mnie do największej izby i kazała mi się położyć na środku pomieszczenia co też zrobiłam. Zapaliła wszystkie świece w pomieszczeniu .
-          Co się stało ? – zapytał mój ojciec , który dopiero co wszedł do pokoju
-          Nasze dziecko … Dotknij ją .
Uczynił to , ale tak samo jak matka odsunął się .
-          Nie …
-          Chcę to odwrócić.
-          Jak ?
-          Podaj mi ręce . Duchy nam pomogą . Ona miała wielką moc …
Złączyli ręce nade mną . I zaczęli wzywać umarłe wiedźmy .
Zawiał wiatr , a ja usłyszałam szepty .
To już jej los … Umarła nie możemy jej zawrócić ..
-          Proszę ! Pomóżcie jej to moja córka ! Miała moc , wielką moc !
Wielką moc ... Musiałabyś się poświęcić . Ty i twój mąż .
-          Tak, zrobię to !
-          Nie , matko !
-          Zrobię co będzie trzeba .
Wiedźmy zaczęły proces przywracania mnie do świata żywych , przywracały mi moce . Były już w połowie, kiedy mój ojciec krzyknął :
-          Nie ! Ona już przepadła !
Przerwał krąg , który stworzył z moją matką . Wszystko ustało . Wiatr , szepty , świece zgasły , a moja matka padła na ziemię .
Podniosłam się i przykucnęłam przy niej . Nie żyła .
Znów pojawiły się szepty .
Nie zostało dokończone .
Jej matka zapłaciła …
Ale ojciec nie !
Uszanujmy jej ofiarę . Pozwólmy jej córce być w połowie …
Powinnyśmy ją zabić !
Może się przydać …

Wtedy szepty ucichły , ale aż po dzień dzisiejszy często słyszę jak ponownie się odzywają . Zostałam mieszańcem wampira i wiedźmy . Moja matka umarła dla mnie , ale ojciec nie chciał. Znienawidziłam go , przez to co spotkało moją rodzicielkę , a on mnie .  

środa, 28 sierpnia 2013

Wieczór niespodzianek


„Niespodzianka to jest coś,o czym wszyscy się i tak za jakiś czas dowiedzą...”
-  Bree Despain


01x15
Znowu obudziłam się pierwsza . Od Damona zalatywało alkoholem , może dlatego ,że prawie sam wypił cała butelkę burbonu . Nie chciałam go budzić , we śnie wydawał się … spokojniejszy. Nie zrozumcie mnie źle . Uwielbiam jego szalony temperament , tą wybuchowość i całą resztę , ale … Ostatnio cały czas był taki smutny , przybity ,że kiedy spojrzałam na niego ,a na jego twarzy nie malował się ból to poczułam ulgę i szczęście.
Nie potrwało to zbyt długo ,bo po dwóch minutach się obudził .
-          Hej . Czemu się tak na mnie patrzysz ?
-          Jak ? Z uwielbieniem ? Z dziką ,nieodpartą chęcią zerwania z ciebie ciuchów i uprawiania z tobą dzikiego wampirzego seksu ?
Uśmiechnął się lekko . Wziął moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował .
 Jesteś cudowna – przesłał mi myślą .
-          Ta ,ale nie powiesz tego na głos ,co ?
Zaśmiał się .
-          Kobiety ! Ja tu chcę być romantyczny ,a ty wybrzydzasz .
Wyszczerzyłam zęby i  wstałam z łóżka .
-          Co chcesz ? Ja się chyba napiję burbonu i sprowadzę sobie jakiegoś miłego chłopaka do zjedzenia .
-          Poproszę to samo ,ale zamiast chłopaka , chcę kilka pań z akademika .
Pocałowałam go w czubek nosa .
-          Załatwione , zaraz wracam , a ty się trochę ogarnij . Śmierdzisz !
Pociągnął mnie na łóżko . Położył na plecach ,a sam zawisł nade mną . Chuchnął mi w twarz  i powiedział :
-          Jak bardzo ?
Zwaliłam go z siebie i krzyknęłam :
-          Świnia ! Zaraz wracam sprowadzę żarcie i będziemy się bawić .
-          Na to tylko czekam .
Przesłałam mu buziaka i wybiegłam z pokoju.

Kiedy wróciłam zastałam go w salonie . Przy barku z alkoholem .  Wkroczyłam dziarskim krokiem , wyrwałam mu butelkę z ręki i napiłam się  z gwinta .
-          Przyprowadziłam ci koleżanki .
Uśmiechnęłam się do niego zadziornie , a cztery dziewczyny weszły do salonu . Podeszłam do odtwarzacza i włączyłam piosenkę Enjoy the silence grupy Anberlin i w wampirzym tempie podbiegłam do niego .
-           Dobrej zabawy . – powiedziałam ,a następnie długo pocałowałam go w usta i dotykałam jego przecudownego ciała – Niedługo będę musiała iść coś zjeść ,ale zostawiam cię w dobrych rękach . – przysunęłam mu nadgarstek jednej z dziewcząt - Bon appétit .
On wgryzł się w panienkę ,a ja z resztą przekąsek zaczęłam tańczyć .

Zjadłam sobie jakiegoś chłoptasia i wróciłam do pensjonatu Salvatorów . Zastałam panienki na kanapie i Damona na środku pokoju wgryzającego się w szyję jednej z nich , w jednej ręce trzymał butelkę z jakimś alkoholem .
-          Co jest ? Gdzie szalona impreza , panie Salvatore ?
-          Stefan przyszedł i popsuł zabawę . Już kończę . Idę do baru .
-          Okey , przyjdę do ciebie niedługo .
Pocałował mnie mocno i powiedział :
-          Jasne , pa.
-          Pa ? Skąd ci się to wzięło ?
-          Poszerzam słownictwo .
Wyszedł ,a ja zajęłam się dziewczynami . Miały za dużo ugryzień na bandaże ,więc dałam każdej trochę mojej krwi . Zranienia błyskawicznie się zagoiły . Powiedziałam panienkom co mają pamiętać i odprawiłam je do akademika . Następnie ruszyłam do baru .

-          Burbon poproszę .
-          O, jesteś .
-          Tak jak mówiłam . – cmoknęłam go w policzek – Przepraszam ,że tak długo ,ale musiałam zająć się twoim przekąskami . Odesłałam je do akademiku .
-          Okey , wypij i lecimy . Dałem się wciągnąć w idiotyczną imprezę z losowaniem i to ja będę fantem .
-          Chyba kupię los . Gdzie to będzie ?
-          Tutaj . Będą też inni kawalerzy do wzięcia . Może wygrasz kolację .
-          Brzmi smakowicie . - zamruczałam

Kiedy wróciliśmy do domu Damon poszedł się przebrać ,a ja rozsiadłam się w salonie . Przyszła Elena :
-          Stefan ?
-          Tutaj go nie ma .
Wzdrygnęła się na mój widok . Najwyraźniej wcześniej mnie nie zauważyła .
-          Boisz się mnie ? To miłe.
-          Ostatnio kiedy się widziałyśmy próbowałaś mnie zabić .
-          Myślałam ,że jesteś Katherine . Teraz pewnie też bym cię zabiła ,ale Stefciowi i Damonowi pewnie by się to nie spodobało . To wzmaga mój apetyt . Jestem ciekawa jak smakujesz .
Podeszłam do niej w wampirzym tempie i wzięłam jej nadgarstek do  ręki , odgięłam rękaw . Wydłużyły mi się kły , a twarz błyskawicznie się zmieniła .
-          Mogę spróbować ?
Wyrwała się i spojrzała na mnie ze strachem w oczach ,cofając się o trzy kroki .
-          Wyluzuj ! Nie zjem cię ! Chociaż bym chciała , a więc … Szukałaś Stefana ?
-          Tak . Wiesz gdzie może być ?
-          Nie mam pojęcia . Co ja jestem ? jego niańka albo GPS ? Może jest na górze . Sprawdź .
Wiedziałam ,że go tam nie ma .

- Nie znam jej .    Idziesz ? Prawdziwe kury domowe Mystic Falls czekają .
Weszłam do pokoju .
-          Więc nie każmy im tak cierpieć . – wzięłam Damona pod rękę – Chodź przystojniaku . Do zobaczenia, Stef .
Odeszliśmy kawałek .
-          O kim rozmawialiście ?
-          O jakiejś Isobel , pytał mnie czy ją znam .
-          I co ?
-          Coś kojarzę .
-          Ale oczywiście mu o tym nie powiesz .
-          Po co psuć zabawę w podchody ?
Cmoknął mnie i ruszyliśmy do wyjścia .

-          Gadałeś z panią szeryf . Dlaczego ?
-          Wyobraź sobie ,że już wiem kim jest Isobel . To żona Alarica Saltzmana , nauczyciel historii w szkole Stefana . Wydaje się być dziwny . Pewnie coś wie .
-          Nie rób nic głupiego . Najpierw się upewnij ,a potem działaj .
-          Skarbie , nie znasz mnie ?
-          Właśnie o to chodzi ,że cię znam – cmoknęłam go w policzek i posłałam mu niewinny uśmieszek

Damon był cudowny . Uwielbia być w centrum uwagi .
Co on robi do cholery ?!
- Bo była …    pyszna .
Idiota , mówiłam mu ,ale nie czubek musi się narażać . Przywalę mu .

-          Dupku ! ogarnij się . Jeszcze kilka takich tekstów ,a nawet się nie obejrzysz jak przyjdą do ciebie z kołkiem i …
-          Isobel jest biologiczną matką Eleny .
-          Co ? Jak? Wiedziałeś ?
-          Nie , dopiero co mi powiedziała . Idę do domu .
-          Idź . Ja muszę się napić .
Pocałowałam go namiętnie na pożegnanie i odeszłam .

-          Jesteś z Damonem Salvatore ? – Caroline dorwała mnie przy barze . W tym mieście nie można się nawet spokojnie napić .
-          Skąd ci to przyszło do głowy ?
-          Widziałam jak się całowaliście .
-          Błagam cię . Znam go od zawsze . Po prostu kiedy się odwiedzamy to trochę razem szalejemy .Po za tym ,widziałaś go  ? Ma styl ,urodę ,zgrabny tyłek , bosko całuje i jest świetny w łóżku . Miałabym nie wykorzystać tego ,że na razie jest tylko mój ?
-          Tylko twój ? Podrywa każdą laskę i wpycha jej się do łóżka . Nie patrzy nawet na wiek , nie ważne czy to licealistka , czy starsza mężatka .
-          Jest dorosły . (Jest wampirem .) Może robić co chce . Mi tam to nie przeszkadza . Poza tym , coś mi się wydaje ,że jesteś jedną z tych ,która dała się nabrać na jego czar . Mam rację ?
-          Może . Chciałam cię ostrzec .
-          To miło , ale nie trzeba . Znam go i jesteśmy tylko przyjaciółmi ,a teraz wybacz ,ale właśnie idę go wykorzystać .

-          Zabiłem profesorka .
-          Co ?! Chcesz ,żeby cię nakryli ? Jeżeli będą się za tobą ciągnąć trupy ktoś cię w końcu zdemaskuje .
-          To on mnie zaatakował , to była obrona własna . Nie mógł się pogodzić z prawdą o Isabel . To po pierwsze ,a po drugie nikt mnie nie podejrzewa , bo wkręciłem się w radę ,która ściga wampiry . Zabiłem kilku krwiopijców i jestem uważany za bohatera .
Westchnęłam .
-          Po prostu … Bądź ostrożny . Martwię się o ciebie . Masz niewiarygodny talent do odnajdywania kłopotów .
-          Spokojnie . Wszystko będzie dobrze ,a dopóki ja tu jestem nikt nas nie zdemaskuje i będziesz bezpieczna . Obiecuję .
Pocałował mnie delikatnie .
-          Kocham cię . – powiedział .
-     Ja też cię kocham .

sobota, 24 sierpnia 2013

Elena


„Czasami jesteś owadem ,a czasami szybą , o którą się on rozbija.
                                                                              - Mark Knopfler

01x14
Obudziłam się tak samo jak zasnęłam . Kurczowo wtulona w Damona , a on we mnie . Spojrzałam na jego twarz . Nie potrafiłam mu nie współczuć . Znałam go tak długo i wiedziałam ,że zawsze gdy wszystko szło w jak najlepszym kierunku w jego życiu działo się coś takiego co niszczyło te malutkie chwile szczęścia jakie udało mu się przeżyć .
Po chwili Damon się obudził , wyglądał normalnie , tak jak zawsze ,ale wiedziałam ,że w środku jest przygnębiony. Udawał ,że nic na świecie go nie rusza , co oznacza ,że czuł się trochę lepiej niż wczoraj . 
Pogłaskałam go po policzku .
-          Hej .
-          Hej .
Wtulił się mocniej w moją pierś . Nadrabiał miną ,ale pozwalał sobie na takie gesty . Przy mnie mógł . Wiedział, że przejrzę go na wylot i nie zdoła mnie oszukać .
Przytuliłam jego głowę , pocałowałam go w czubek i mimowolnie zaczęłam głaskać go po włosach .
Poleżeliśmy tak chwile po czym bez słowa wstał i z wampirzą prędkością poszedł pod prysznic .

-          Idę do czarownicy . Bonnie Bennett . Niedługo wrócę .
-          Nie pakuj się w kłopoty . Czarownice nie lubią gdy nękają je wampiry .
-          Ja i kłopoty ? O co ty mnie podejrzewasz ?
Dał mi szybkiego buziaka i wyszedł . Jest z nim coraz lepiej .


Stefan błaga Damona . Warte podsłuchania .
-          Byłeś u Anny . Wiesz , gdzie mieszka . Powiedz tylko gdzie ją znajdę .
-          Nie . Możesz już iść . Serio .
 Damon jest zły na Stefana i czuje się zraniony ( co mnie wcale nie dziwi ) .
-          Straciłeś Katherine przeze mnie . I przepraszam cię za to .
-          Przeprosiny przyjęte .
-          Proszę … powiedz , co wiesz .
Mały , niemądry Stefcio . Czy on myśli , że wystarczy powiedzieć przepraszam , a jego starszy brat otoczy go troską ,zrozumieniem i miłosierdziem ? Jaki z niego dureń .
-          Mówię to całkiem szczerze … Mam nadzieję , że Elena umrze .
 Chyba ma te same wyrzuty do tej dziewczyny . To zaskakujące . Oznacza to ,że ona nie jest dla niego obojętna. Ciekawe … Jeżeli sprawa z Katherine się powtórzy to chyba wybiję całą trójkę .

Szłam właśnie do salonu i usłyszałam dobiegający stamtąd  głos Damona .
      - Nie każ mi tego żałować .
Ruszyłam w tamtą stronę .
-          Hej ! Jak spotkanie z Ann… Katherine .
Rzuciłam się na nią przewracając ją na plecy . Już miałam wgryźć się w jej szyję ( picie krwi innego wampira bez jego zgody to najwyższe upokorzenie ,a zarazem bolesna kara ) kiedy usłyszałam krzyk Damona :
-          To nie jest Katherine !
-          Akurat . Myślisz ,że jestem ślepa ?
-          Nie jestem Katherine – to był ten sam głos ,który słyszałam już wcześniej kiedy obudziła mnie jej rozmowa i Stefana oraz gdy została na noc u młodszego Salvatore , dopiero teraz skojarzyłam dlaczego wydawał mi się znajomy .
-          Heidi , złaź z niej ! Katherine jest zamknięta w grobowcu .
Fakt . On nic nie wiedział ,że Katherine wcale tam nie było . Mimo to nadal siedziałam na tej dziewczynie, trzymając ją za gardło .
-          Więc kim jesteś ślicznotko ?
-          Nazywam się Elena Gilbert . – wychrypiała z trudem
Zeskoczyłam z niej .
-          Elena ? Dziewczyna Stefana ?
-          Tak , to ona . Mówiłem ,że cię zainteresuje . – popchnęła go lekko
-          Ty palancie ! Nie mogłeś powiedzieć ,że to sobowtór Kat ?
-          Wtedy nie byłoby tak zabawnie .
Posłał mi uśmiech i zrobił niewinną minę , a ja w odpowiedzi dałam mu jeszcze jednego kuksańca.
Wtedy do pokoju wleciał Stefan , który jak się okazało stał pod domem i niepokoił się czemu Elena nie wychodzi.
-          Elena, nic ci nie jest ?
-          Nie , wszystko w porządku .
Wtedy spojrzał w moją stronę , a ja uśmiechnęłam się promieniście i pomachałam mu energicznie jakbym miała ADHD .
-          Heidi ?
Przyparłam go do ściany . I przybliżyłam swoją twarz do jego w ten sposób ,że nasze usta było w odległości pięciu minimetrów od siebie .
-          Cześć Stef  . Co tam ? – wymruczałam
Po tych jakże inteligentnych dwóch zdaniach , wzięłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go, jak to ludzie mówią, po francusku . Lecz natychmiast się od niego odkleiłam i jak gdyby nigdy nic odwróciłam się , odeszłam i oparłam się o ramię Damona . 
Już wiedziałam, że zszokowałam Elenę . Lubię wielkie wejścia .
-          Kim jesteś ? – powiedziała .
-          A kim chcesz żebym była, złotko ?
-     Heidi to stara przyjaciółka . – jak zwykle z wyjaśnieniami pośpieszył Stefcio 
-          Oj Stef , nie spłycaj tak tego . Kiedyś byliśmy parą . – rozszerzone ze zdumienia  oczy Eleny powiedziały mi ,że tego się nie spodziewała . Postanowiłam zwrócić się do niej. – Właściwie to ja go rozprawiczyłam . I jego też . – wskazałam na Damona
-          To było dawno temu .
-          Oj nie wstydź się tak Stefciu . Byłeś zabójczy ,misiaczku . – uśmiechnęłam się niewinnie – Wiesz to dosyć zabawna historia . – zwróciłam się z powrotem do Eleny -  Wiesz ,że Stefcio przy swoim pierwszym razie miał piętnaście lat , a Damon dwadzieścia? – wybuchnęłam śmiechem
-          Może opowiesz o tym kiedy indziej ? – widać ,że Damiś czuł się niezręcznie . Chyba tylko ja mogłam go wprawić w zakłopotanie .
-          Z chęcią . A więc miło było cię poznać sławna Eleno Gilbert . – potrząsnęłam jej dłonią – Stefan jest boski w łóżku ,prawda ? Choć ja osobiście wolę Damona .
Kiedy tylko to powiedziałam Stefan wyprowadził Elenę za drzwi i powiedział ,że tam poczekają na Damona , a on żeby zajął się swoim gościem .
-          Wybacz nie mogłam się powstrzymać , ale przyznaj … widok miny Stefana był tego warty . A właściwie to gdzie idziecie ?
-          Otworzyć grobowiec .
-          Dzisiaj ? Idę z wami .
-          Nie ma mowy . Widziałem co zrobiłaś , mogłabyś tego samego spróbować z prawdziwą Katherine .
-          To ? To było nic gdybym miała następną szansę  bez zastanowienia wyrwałabym jej serce.
-          O to właśnie chodzi . Nie idziesz . Katherine jest dla mnie ważna …
-          Wiem ! Damon , wiem to wszystko , rozumiem cię lepiej niż ktokolwiek inny , ale nie mogę pojąć czemu nie odpuścisz sobie panny Pierce ? – wzdycham – Dobrze . Zostanę tutaj .

Czekałam ,aż wróci . Czułam ,że będzie przygnębiony . Przecież wiedziałam . Katherine nie ma w grobowcu . Przyszedł do sypialni , zrzucił swoje ciuchy na podłogę i wskoczył do łóżka razem z butelką burbonu .
-          Co się stało ? – Nie musiałam pytać , wiedziałam o co chodzi .
-          Nie było jej tam .
-          Jak to ? Spłonęła ?
-          Nie . Strażnik ją wypuścił zanim podpalili kościół .
Położyłam się obok ,a wtedy on pocałował mnie i przekazał w ten sposób wszystko co się stało . Już wiedział, że Katherine żyła sobie normalnie przez te półtora wieku . 
-          Masz ze mną same problemy . Co noc przychodzę do ciebie zalany ,a ty wysłuchujesz moich wyrzutów o wszystko .
-          To chyba godziwa zapłata za to ,że tu mieszkam i  za seks z tobą , w ogóle ile bierzesz za godzinę ?- spróbowałam zażartować .
Przytuliłam go mocniej i pocałowałam w czubek głowy .

                                                                             ***

Dziękuję za wszystkie komentarze , poprawiają mi nastrój oraz potwierdzają , że ktoś jednak czyta te moje wypociny i nie jest to aż takie złe jak mi się wydaje ;)
Proszę o dalsze ich dodawanie i zostawianie mi linków do swoich blogów :D 
Do następnego razu , bye  ;*