„Dzięki temu , że jest czas nie wszystko dzieje się naraz .”
- Napis na Murze
01x20
Silne ramiona ciemnowłosego
wampira oplatały mnie , mimo to nie czułam się zagrożona . Byłam bezpieczna .
Zawsze miałam te uczucie czując jego dotyk na mojej skórze . Otworzyłam szeroko błyszczące zielenią oczy i kilka razy zamrugałam . Z półprzymkniętymi
powiekami odwróciłam się w stronę Damona, spoglądając na niego jeszcze
niewybudzonym wzrokiem .
-
Wiesz ,że musimy już
wstać ? – powiedział brunet, owijając sobie kosmyk moich rudo-brązowych włosów
na palcu
-
Wiem ,ale nie chcę . –
wymruczałam
Miał już coś powiedzieć , ale
zamknęłam mu usta pocałunkiem . Przekręcił się na plecy , a ja położyłam się na
niego , ciągle całując się namiętnie . Uniosłam mu podbródek na palcu i wtedy
usłyszałam dźwięk parkującego przed domem samochodu .
-
Elena przyjechała . –
powiedziałam i spojrzałam mu w oczy
Wiedziałam , że to oznacza
koniec naszych harców . Podniosłam się z łóżka i założyłam czarny, koronkowy
stanik oraz figi i koszulkę starszego Salvatore w tym samym kolorze .
Zeszliśmy na dół . Stała już
tam dziewczyna młodszego Salvatore , właśnie miała schodzić do piwnicy .
Sobowtór ubrany był w fioletową bluzkę na długi rękaw i zwykłe dżinsy .
Bezguście . Łał , zazwyczaj nie mam takich uwag . Na serio jej nie lubię.
Damon poprowadził ją bez
słowa na dół , a ja powróciłam do jego sypialni aby się ubrać .
Wybrałam ciemne dżinsy plus
czarną koszulę z koronką do połowy pleców i balerinki tego samego koloru .
Nieźle to kontrastowało z moimi rudo-brązowymi włosami , ułożony w artystycznym
nieładzie . Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i zeszłam na dół .
Usłyszałam rozmowę, więc
skierowałam się w kierunku z którego dochodziła .
-
Plus większość nocy
spędziłam tutaj . – to był głos Eleny
-
Więc dziś w nocy też tu
będziesz ? – odrzekł Damon
-
To jakiś problem ?
-
Tak . Jesteś prawdziwym
utrapieniem .
-
Na razie .
Minęłam się z Eleną w
drzwiach . Słyszałam jak bije jej tętno . Pulsująca krew , płynąca w jej żyłach
…
Spojrzała na mnie dziwnie ,
jakby z przestrachem i szybkim krokiem skierowała się do wyjścia .
-
Twoja twarz . –
powiedział Damon i natychmiast znalazł się przy mnie .
Teraz poczułam , że mam
wydłużone kły , zaczerwienione oczy i widoczne żyły na twarzy.
Pogłaskał mnie po twarzy .
Odetchnęłam i skupiłam się tylko i wyłącznie na nim .
Na jego dotyku , na jego
niebieskich oczach i na tym co do mnie mówił .
-
W porządku . Po prostu
musisz coś zjeść .
-
Wiem , ale zapominasz
,że jem więcej niż zwyczajny wampir , a krwi w lodówce nie przybywa .
-
Wystarczy .
-
Tak ,ale na jak długo ?
Ja nie mogę pójść, bo jeszcze kogoś pogryzę
,a ty niańczysz Stefcia , poza tym rada szuka wampirów i …
-
Uspokój się .
-
Po prostu martwię się o
Stefana, a przez to mniej jem i trudniej mi nad sobą panować , dodatkowo martwię się ,że jestem ci dodatkowym problemem …
Nagle Damon porwał mnie na
ręce niczym pannę młodą , okręcił się ze mną wokół własnej osi i mocno pocałował .
-
Nigdy nie byłaś dla mnie
problemem i nigdy nim nie będziesz . Dotrze to do ciebie kiedyś? –
powiedział czule
Poczułam ,że kły się
skurczyły ,a twarz wróciła do normalnego wyglądu . Uśmiechnęłam się i pokiwałam
głową . Kiedyś …
Przypomniało mi się jak go
poznałam . Uśmiechnęłam się pod nosem i pozwoliłam wspomnieniom swobodnie
popłynąć .
Mystic Falls , 1842 r.
Niewielka dziewczyna z
rozwianymi rudo-brązowymi włosami
przemieszcza się szybko między drzewami … Zbyt szybko jak na normalnego
człowieka . Jednak coś kazało jej ustać , jakiś głos w jej głowie , nie
należący do niej , lecz do ducha jej zmarłej matki .
Nasłuchuj córko . Mam
wizję , musisz nasłuchiwać …
Reszty dziewczyna nie
dosłyszała gdyż najwyraźniej inne zmarłe wiedźmy nie chciały dopuścić jej
rodzicielki do głosu .
Tak więc ustała , a jej
czujne uchu wyłapało krzyk kobiety .
Nie było to jednak wołanie o pomoc , ani zawodzenie przepełnione strachem .
Zielonooka wampirzyca wciągnęła powietrze nosem . Czuła krew. Podążyła za tym
kuszącym , dla niej , zapachem i szybko znalazła się pod otwartym oknem z
którego dochodziły krzyki. Wampirzyca wspięła się na pobliskie drzewo i
zajrzała do środka pomieszczenia . Ujrzała kilka krzątających się kobiet oraz
tą , która wydawała te donośne odgłosy . Rodziła …
-
Widać główkę … Przyj
! – nakazała jedna ze służących
Kobieta ponownie krzyknęła
i wykonała rozkaz .
-
Mocniej !
Potrwało to jeszcze około
kwadransa , aż wreszcie akuszerka wykonała swoją pracę . Wzięła dziecko na ręce
i położyła je nowo upieczonej matce na piersi .
-
To chłopczyk . –
poinformowała służąca
Rodzicielka pogłaskała
swoje nowo narodzone dziecko po małej główce . Już wcale nie płakało .
-
Będziesz nazywał się
Damon , mój skarbie . Damon Salvatore .
-
Nie możesz nigdzie wyjść
. – oto stał przede mną, już dużo starszy, Damon i zagradzał drogę do wyjścia
Próbowałam nad sobą zapanować
,żeby nie dostrzegł jak bardzo jestem zdenerwowana . Głód był nie do zniesienia
,a wypiłam już dzisiaj całą torebkę krwi .
-
Właśnie ,że mogę i to
zrobię . Patrz .
Ruszyłam w stronę wyjścia .
Damon natychmiast zastąpił mi drogę .
-
Przepuść mnie . Chcę
wyjść . – powiedziałam ledwo panując nad swoim głosem
-
Dziesięć minut temu sama
powiedziałaś ,że nie możesz , bo …
-
Wiem co powiedziałam .
Ale czuję się dobrze . – przerwałam mu , ale on nie dawał za wygraną
-
Musiałem cię uspokajać .
-
I spełniłeś swoją robotę
. Bardzo ci za to dziękuję . Jestem spokojna . Sprowadzę trochę krwi ,albo zjem
coś na mieście i już .
-
Rada szuka wampirów . –
wysunął ten „niezawodny” argument
-
Mam 1000 lat i nikt mnie
nie złapał . Sądzę , że dam sobie radę z paroma oficerami pani szeryf .
-
Nie jesteś w dobrej
formie …
-
Nieprawda . Jest
wspaniale , tak wspaniale ,że aż chce się rzygać tęczą . Słuchaj wszystko
będzie w porządku . W plecaku mam termos z kawą i coś mocniejszego . Będę
unikać tłumów, a w ogóle najpierw poszukam kogoś w lasach i ugryzę w nadgarstek
,żeby było ,że się skaleczył czy coś .
Zamilkł na chwilę i zamyślił
się . Zmarszczył czoło i powiedział :
-
Widzę ,że wszystko
starannie obmyśliłaś .
Zarzuciłam mu ręce na szyję .
Spojrzałam mu prosto w oczy i wymruczałam słodko-seksownym tonem :
-
Damiś , tatku … Daj
córeczce wyjść z domu .
-
A więc zachowuję się jak
tatusiek ?
-
Absolutnie . – skinęłam
głową - Na serio . Wszystko będzie w porządku i niedługo wrócę. Obiecuję .
Westchnął zrezygnowany .
Popatrzył na mnie badawczo z tajemniczą miną .
-
Dobrze ,ale bądź
ostrożna . Pamiętaj rada czuwa . Skoro ty idziesz coś zjeść to ja idę nakarmić
Stefana.
Pocałowałam go przeciągle , a
następnie uwolniłam z uścisku . Wskazałam na niego palcem i rzekłam :
-
Nie długo wrócę i cię
jeszcze pomęczę , nie bój się .
Skierowałam się do wyjścia i
już po chwili mnie nie było .
Weszłam przez frontowe drzwi
pensjonatu Salvatorów . Zdjęłam skórzaną kurtkę i krzyknęłam :
-
Jestem już !
W mgnieniu oka zjawił się
przede mną Damon .
-
Słuchaj … Jest sprawa .
-
Już mi się to nie podoba
. – wtrąciłam , ale on nie zwrócił na to uwagi i ciągnął dalej
-
Nauczyciel znalazł
miejsce gdzie prawdopodobnie mieszka Isobel . Jadę z nim to sprawdzić .
-
Kto zostaje ze Stefanem
? – powiedziałam zostawiając plecak na podłodze i poprawiając niesforne
rudo-brązowe kosmyki , odpowiedziała mi wymowna cisza ze strony bruneta - Ja ?
-
Będzie też Elena . –
powiedział i przeszedł do salonu , a ja podążyłam za nim
-
Nie ma mowy . Wiesz ,że
to nie najlepszy moment żebym przebywała wśród ludzi …
-
Och , doprawdy ? A gdzie
się podziało „Jestem spokojna.” , „Wszystko będzie w porządku” ?
-
Błagam cię . Dobrze
wiesz o co mi chodziło . Chciałam ci zejść z karku i przy okazji coś zjeść .
Siedziałam cały czas w lesie , a gdy jakiś samotny turysta się na mnie
napatoczył to od razu go zahipnotyzowałam i się na nim pożywiłam . Mało
brakowało , a kilku bym zabiła . Nie wytrzymam przy Elenie . Pójdę stąd .
-
Ktoś musi ich jeszcze
pilnować. – upierał się przy swoim wampir
-
Będę na zewnątrz ,ale do
domu nie wejdę . – popatrzył na mnie krzywo - Wiem ,że mu ufasz . On jej nie
skrzywdzi , prędzej ja to zrobię .
-
Tobie też ufam . – wziął
mnie za ręce i spojrzał prosto w oczy - Dasz radę .
-
Mam nadzieję .
Cały czas jestem głodna . To nie słabnie . Czuję ,że Elena jest
blisko ,a to nie pomaga .
Wchodzi do Stefana . Nie ,
nie ,nie . Czemu to robisz ? Podchodzę pod dom i po chwili jestem już w piwnicy , prawie
przy nich . Słyszę jak bije jej serce , jej oddech , krew pulsującą jej w
żyłach …
Nie , nie mogę . Czuję jak
momentalnie wydłużają mi się kły , a twarz człowieka zmienia się w demoniczną .
Muszę stąd wyjść .
Słyszę ,że Stefan się od niej
odsuwa . Nie skrzywdzi jej . Wiem to . Nie wytrzymam . Kły tak bardzo bolą . Muszę coś zjeść .
Wychodzę i przy okazji biorę
swój plecak . Wypijam cały termos kawy . Jest trochę lepiej . Nadal czuję
przeraźliwy głód ,ale mogę jaśniej myśleć . Krew znajduje się w piwnicy ,ale
tam jest też Elena . Nie mogę tam wejść . Zabieram się za butelkę burbonu i
skupiam się tylko na tym żeby nie wrócić do domu , póki nie przybędzie Damon .
Damon . Jest z powrotem .
Rozmawia z Eleną . Jestem wykończona . Weszłam do jego sypialni przez otwarte
okno i poszłam pod prysznic ,a później do łóżka Głód nie pozwalał mi zasnąć
,ale sama świadomość, że Damon jest już blisko mnie uspokajała . On tak po
prostu na mnie działał. Umiał doprowadzić mnie do stanu absolutnej równowagi ,
kiedy komuś innemu, gdyby tylko spróbował, to urwałabym mu łeb . Był jak taki
mój guzik bezpieczeństwa . Zawsze …
Mystic Falls , 1852 r.
Mały chłopiec o czarnych włosach
i przejrzyście niebieskich oczach płacze za domem . Na policzku ma rozcięcie z
którego leci krew . Nie zauważa on podchodzącej do niego dziewczyn. Na oko jest
starsza od niego o dziesięć lat, w rzeczywistości o wiele więcej . Uklęknęła przed nim .
-
Twój ojciec nie
powinien cię uderzyć . To Stefan poplamił obraz . Ładnie , że go obroniłeś i
wziąłeś winę na siebie. Jesteś bardzo dzielny .
Heidi uśmiechnęła się do
dziesięcioletniego Damona , a on przestał płakać .
Pogłaskała go po policzku
, a na jej palcach została krew . Skierowała swój wzrok na życiodajną ciecz ,
która pozostała na jej ręce . Jej twarz momentalnie przybrała demoniczny wyraz
. Spojrzała z bólem i przestrachem w oczach na chłopczyka . Ten najpierw był
zszokowany , ale nie przestraszył się . Wyciągnął dłoń i również dotknął
policzka nieznajomej . Przeciągnął kciukiem po wystających żyłach , a ona
zamknęła oczy . Gdy je otworzyła jej twarz znowu była normalna , a kły w
ludzkim rozmiarze . Zdziwiona skierowała spojrzenie swych promieniście
zielonych oczu na malca . Uśmiechał się do niej .
Mystic Falls , 1864r.
Czarnowłosy młodzieniec
kryje się pomiędzy drzewami i patrzy jak płonie kościół , a w nim (jak sądzi)
jego ukochana . Podchodzi do niego wampirzyca z rudo-brązowymi włosami . Wydaje
się być zdziwiony jej przybyciem .
-
Myślałem , że
wyjechałaś .
-
Nie . Byłam tu cały
czas i patrzyłam jak marnujesz czas z Katherine Pierce .
-
Znałaś Katherine ?
-
Chyba można tak to
ująć .
Ponownie skierowali swe
spojrzenia w stronę płomieni .
-
Ona umarła . Odeszła
, nie chcę żyć wiecznie . Bez niej to będzie wieczna udręka .
-
Niekoniecznie .
Brunet spojrzał na swoją
towarzyszkę .
-
Wampir potrafi więcej
niż człowiek .
-
Wiem , Katherine mi
opowiadała …
-
Ale nie pokazała ci o
co dokładnie w tym chodzi .
Przybliżyła się do młodego
mężczyzny .
-
To twój wybór . Nie
zmuszę cię , ale chcę żebyś był świadom co możesz zyskać , a co stracić .
Młody Salvatore spojrzał
Heidi Santino prosto w oczy .
-
Dlaczego? Czemu
chcesz mi pomóc ?
-
Bo mi na tobie zależy
. Jesteś dla mnie ważny Damon , zawsze byłeś …
Przez następne kilka
godzin wampirzyca pokazywała wszystkie zalety i wady bycia wampirem ,
odpowiadała na każde pytanie chłopaka i gdy zbliżali się już do kamieniołomów ,
a także tymczasowej rozłąki , dziewczyna w końcu zadała decydujące pytanie .
-
Jaki jest twój wybór
?
Mężczyzna popatrzył na nią
smutno .
-
Bez Katherine nie ma
świata . Nie chcę żyć . Ani jako człowiek , ani wampir .
Dziewczyna pokiwała głową
ze zrozumieniem .
-
Ona na ciebie nie
zasługiwała .
Salvatore podszedł do wampirzycy .
-
Żegnaj, Heidi.
-
Żegnaj, Damonie.
Przytulili się po raz
ostatni (jak myśleli) i dziewczyna rozpłynęła się w mroku .
***
Hejka wszystkim ;)
Dzisiaj wyjątkowo dużo retrospekcji , bo aż trzy . Wiecie jakoś tak dobrze mi się je pisze i ogólnie lubię to robić. Mam nadzieję , że wam też się podoba ;*
Niestety nie znalazłam jeszcze zdjęcia , które by pasowało do mojego wyobrażenia Heidi , ale szukam i w końcu coś wykombinuję . Obiecuje ! :)
Serdecznie wszystkich pozdrawiam i zapraszam do komentowania i zostawiani mi linków do waszych blogów .
Bye i do napisania ;D
Bardzo fajny rozdział :) Retrospekcje są super :* Pisz ich więcej. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSzpileczka :*
Świetny rozdział. Bardzo mi się podobał. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę!! :)
po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
Spodobała mi się Twoja historia. :) Polubiłam Heidi i ciekawi mnie kiedy użyje swojej mocy czarownicy. :D
OdpowiedzUsuńRetrospekcje naprawdę są fajne. :P
Pozdrawiam i zapraszam na mój drugi blog: http://przedstawicielka-dnia-i-nocy.blogspot.com/
Buziaczki :***
No no muszę CI powiedzieć, że bardzo mi się podoba !! http://damonelenaa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńfajny blog :D jednak nie podoba mi sie jak przedstawiłaś Caroline, ale tak to spoko
OdpowiedzUsuńZapraszam na Trójkę :D
OdpowiedzUsuńhttp://gif-may-be-a-curse.blogspot.com/
Pozdrawiam :**
Hej zapraszam na nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńpo-prostu-tylko-ja.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie!