niedziela, 27 października 2013

Spotkanie z wilkołakiem


„Od chwili narodzin powinniśmy się bać, ale nie śmierci.”
                                                             - Dean Koontz  


02x03
Wciąż pogrążona we śnie leżałam na brzuchu Damona, jest świetną poduszką, al. Niestety wziął głębszy wdech i mnie obudził. Mam bardzo lekki sen, minus bycia mną, mam aż taką paranoję, że nawet najlżejszy dźwięk potrafi mnie obudzić.
Niechętnie otworzyłam oczy i z półprzymkniętymi powiekami skierowałam swój wciąż zaspany wzrok na starszego Salvatora. Uniosłam głowę, czarnowłosy już nie spał toteż przewróciłam się na brzuch i podłożyłam dłonie pod podbródek.
-          Mam dla ciebie złe wieści.- powiedział i pochwycił kosmyk moich rudo-brązowych włosów, zaczął się nim bawić
-          Jakie to samolubne plany sobie uszykowałeś przez, które ja się nie wyśpię?- zrobiłam oczy jak sarenka, na co on tylko się uśmiechnął
-          Ty się nigdy nie wysypiasz.
-          A to jest tylko i wyłącznie twoja wina.
Zrzucił mnie z siebie, a ja w zamian dałam mu mocnego kuksańca. Skrzywił się lekko, na co ja uśmiechnęłam się z wyższością. Podparł się na łokciu, patrzył mi w twarz i mówił.
-          Przychodzi do nas Ric …
-          Ten seksowny profesorek? – przerwałam mu i uśmiechnęłam się lubieżnie
-          Chyba zacznę być zazdrosny.- przewrócił oczami – Nawet o tym nie myśl ma werbenę i całkiem niezły sprzęt do zabijania takich jak ,hm… TY.
-          Wiem… Co nie zmienia faktu, że jest seksowny. – Damon spojrzał na mnie karcąco, wywróciłam oczami – Będę trzymała łapki przy sobie.
-          Grzeczna dziewczynka. Wracając… Przychodzi, żeby przekazać nam informacje na temat badań jego byłej żonki, Isobel. Badała paranormalne stworzenia i być może wiedziała coś o wilkołakach.
-          Świruska.
-          Przemieniłem ją.
-          A więc dzięki wampiryzmowi podwoiłeś jej świrniętość. Gratuluję, geniuszu.
Damon wzruszył ramionami i powiedział:
-          Była niezła.
Przewaliłam go na plecy i przybiłam swoimi dłońmi jego umięśnione ramiona. Uśmiechnęłam się słodziutko.
-          Bo zaraz ja będę zazdrosna.
-          Nigdy bym nie zgadł, że tak się stanie. – odparł z uśmiechem i pocałunkiem zamknął mi usta

Zeszłam wraz z Damonem na dół. On skierował się od razu do drzwi, a ja zaczekałam kawałek dalej. W drzwiach ujrzałam Ricka. O mój Boże … Jest zbyt przystojny.
Uśmiechnęłam się kokieteryjnie i pomachałam lekko ręką.
-          Dzięki, że wpadłeś, Ric. Gdybyś jeszcze nie znał, to nasza stara przyjaciółka. Przedstawiam ci Adelheid Santino, ale mów do niej Heidi.
Podałam Alaricowi dłoń, a on ją uścisnął. Damon nachylił się lekko w jego stronę.
-          Uważaj ma na ciebie ochotę. – powiedział do łowcy wampirów swoim pseudo konspiracyjnym tonem
Zmrużyłam oczy i spojrzałam na starszego Salvatore wzrokiem mówiącym „Już nie żyjesz” , ale on tylko się uśmiechnął i cmoknął w moją stronę. Wywróciłam oczami i ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie naprzeciwko Stefana i Eleny.
Zaraz po mnie weszli Damon i Ric. Ten drugi spojrzał na mnie jakby oceniając czy może koło mnie bezpiecznie usiąść, ale w końcu spoczął na tym miejscu.
-          Elena mówiła, że mnie potrzebujecie.
-          Tak. Liczyliśmy, że nieco nas oświecisz w sprawie Lockwoodów. – powiedział Stefan
Alaric skierował pytające spojrzenie na Damona:
-          Dlaczego miałbym coś wiedzieć o Lockwoodach?
-          Ty nie … - rzekł Damon i usiadł na fotelu, przodem do Saltzmana – ale twoja martwa … Nie-martwa wampirza żona być może.
-          Badania Isobel z czasów gdy studiowaliście w Duke. – wyjaśniła Elena
-          Mówiłeś, że spędziła kilka lat na badaniu historii tego miasteczka. – wtrącił Stefan
-          Badania Isobel w Mystic Falls… opierały się na folklorze i legendach. Wtedy niemal wszystko miałem za fikcję.
-          Na przykład tę niesamowitą opowieść o wampirach. – powiedział Damon, na co Alaric tylko lekko się uśmiechnął
-          Co poza wampirami?- zapytałam
-          Likantropy.
-          Masz na myśli … Wilkołaki ?
-          Nie, Eleno. Zapewne chodzi mu o króliczki wielkanocne. – wtrąciłam po czym uśmiechnęłam się słodko do szatynki, a ona spojrzała na mnie z przymrużonymi powiekami
-          Mowy nie ma. Niemożliwe. Za bardzo w stylu Lona Chaneya. – powiedział Damon na co jego młodszy brat zapytał :
-          Czyżby ?
-          Żyję na tym świecie od ponad 160 lat. Nigdy żadnego nie spotkałem.
-          Ja jestem od ciebie starsza, złotko, a i tak spotkałam tylko kila osób, które twierdziło, że nimi są… ale równie dobrze mogli być czubkami. Nie widziałam jak się przemieniali, ani ich wilczej postaci.
-          Jeśli wilkołaki istnieją, to gdzie do diabła są? – zapytał starszy Salvatore Alarica
-          Dlaczego podejrzewacie Lockwoodów ?
-          Bo werbena nie podziałała na burmistrza, ale urządzenie Gilberta tak.- wyjaśnił Damon – Także na jego syna, Tylera.
-          A na szkolnym festynie jego wujek, Mason, zaprezentował nieludzkie zachowanie w walce z jednym z pracowników.- dopowiedział Stefan – Zasugerowało to, że jest jakąś nadprzyrodzoną istotą.
-          Liczyliśmy, że badania Isobel pomogą nam odkryć jaką. – rzekła Elena i oparła łokcie na kolanach pochylając się w stronę Rica
-          Sporo jej rzeczy zostało w Duke. W jej biurze. Formalnie rzecz biorąc nadal jest zaginioną.
-         Możemy je przejrzeć? – Alaric zamyślił się przez chwilę na pytanie starszego Salvatore – Ric, musimy wiedzieć z czym mamy do czynienia. Jeśli to naprawdę wilkołaki, to widziałem dość filmów, by wiedzieć, że to niedobrze. To znaczy, że Mason Lockwood jest rzeczywistym Lonem Chaney. A ten gówniarz, Tyler, może być Lonem Chaney Juniorem. To znaczy, że Bela Lugosi, czyli ja, ma totalnie przesrane.
-         Mogę was zabrać do biura Isobel w Duke, jeśli chcecie. – odparł dość niechętnie Ric
-         Postanowione. Ric załatwia nam wejściówki i za pół godziny spotykamy się przed domem Eleny. – powiedział Damon
-         Tak… W takim wypadku ja nie mogę jechać. – odparł Stefan – Muszę zająć się Caroline, nauczyć ją jak być wampirem.
-         Więc jadę ja, Elena i Ric.
Ledwo to powiedział Damon wstał i powolnym krokiem ruszył na górę.
-         Wiesz, że masz przesrane? – powiedziałam do jego pleców
-         Wiem. Nie mogę się doczekać co za karę dla mnie wymyślisz.

-         Wyjaśnisz mi gdzie w tym twoim popapranym toku myślenia przegapiłam fragment o tym, że nie jadę?
Powiedziałam już na górze, w sypialni Damona. Byłam nieźle wkurzona.
-          Wiem po co chcesz jechać. Będziesz mnie niańczyć, żebym niczego nie spieprzył, a ja nie potrzebuję  opiekunki. – uśmiechnął się i powachlował się rzęsami
-          W to szczerze wątpię.
-          Będę grzeczny.
-          W to też wątpię. Okey, nie pojadę, ale pamiętaj żadnego alkoholu, nie wsiadaj z nieznajomymi do samochodu i nie bierz od nich cukierków .
-          Tak jest. Wszystko zanotowałem.
-          I co ja będę bez ciebie robić ? Chyba pozostaje mi tylko sztywniaczek, Stefan.
-          Pan super bohaterskie włosy? Jesteś aż tak zdesperowana ?
Wzięłam z łóżka poduszkę i rzuciłam w niego.
-          Jesteś okropny.
W wampirzym tempie pojawił się przede mną i pochwycił moje nadgarstki.
-          Wiem.
Powiedział i popchnął mnie na łóżko. Roześmiałam się krystalicznym śmiechem, a on położył się na mnie, zanurzył swoje palce w moich falowanych włosach.
-          Ale zanim wyjadę ...
Przysunął moją twarz do swojej i namiętnie pocałował, a ja obiełam swoimi nogami jego biodra.

Szwędałam się trochę za Stefanem , był tym nudniejszym bratem, ale z rozhisteryzowaną Caroline jako wampirzycą ... Może być zabawnie .
Jej wybrzydzanie i humorki są prześmieszne.
Zakradłam się pod okno pokoju blondynki i usiadłam na parapecie, po zewnętrznej stronie okna. Dzięki wampirzej gracji oraz zmysłowi równowagi zrobiłam to bezszelestnie.  Najpierw moje czujne ucho wyłapało głos Caroline:
-          Więc nie mogę wybrać pierścienia, którego będę nosiła do końca życia?
Och, nie! Co to by będzie gdy się okaże, że nie będzie pasować do twojej ulubionej bluzki ? Jakaś ty biedna.
-          Jeśli go nie chcesz … - usłyszałam Bonnie. Przeklęta mała czarownica, ta dziwka, która chciała spalić Damona.
-          Nie. Chce go. – Stefan jak zawsze wszystko załagadzał, poczciwiec
Caroline westchnęła i położyła pierścień  przed sobą, na łóżko.
-          I co teraz ?
-          Wyjaśnię, jak to działa. Czarownica, która rzuci urok na pierścień, może go też zdjąć. Więc jeśli kiedykolwiek kogoś skrzywdzisz…
-          Nie zrobię tego. – przerwała wiedźmie blondynka
-          Jesteś wampirzycą. Pragnienie zabijania jest częścią twojej natury. Jeśli nie zdołasz tego opanować to cię powstrzymam.
-          Bonnie, jesteś moją przyjaciółką.
-          Nie mogę ignorować tego co się zdarzyło, okey ?Jeśli mamy się przyjaźnić to musisz dowieść, że nadal jesteś Caroline, którą pamiętam.
Caroline spuściła wzrok, a Bonnie podeszła do okna. Wzdrygnęłam się, bo myślałam, że chce je odsłonić, ale wtedy odezwała się wampirzyca.
-          Naprawdę sądzisz, że chciałam zabić tego faceta?
-          Mimo to nie żyje. Mam rzucić urok czy nie ?
Błyskawicznie zeskoczyłam z parapetu i łagodnie wylądowałam na ziemi, sekundę później zobaczyłam, że Bonnie odsłoniła zasłonkę okna. Ach ten mój refleks, co ja bym bez niego zrobiła?
Oparłam się o ścianę budynku i wciąż nasłuchiwałam.
Poczułam jak Bonnie wyzwala swoją moc. Potężna jest ta mała.
-          Gotowe. – usłyszałam czarownicę
-          To wszystko? Nie było żadnego czary-mary . Migotanie światła , podmuch wiatru. - Pff ... Jakby to zawsze miało się odbywać w ten sposób . Chyba wampiryzm spotęgował też jej głupotę. – Robiłaś to już kiedyś ?
-          Caroline … - chciał ją zganić Stefan
-          Chcę mieć jedynie pewność, że to podziałało!
Bonnie szarpnęła gwałtownie za firankę.
-          Podziałało.
Caroline wydmuchnęła głośno powietrze nozdrzami.
-          Co by było gdyby nie, Bonnie ?
-          Jest twoja. – zwróciła się wiedźma do Stefana i usłyszałam jak wychodzi z pokoju wychodzi z pokoju

Starszy Salvatore i Forbes łażą już od jakiegoś czasu po lesie i ten pierwszy wtajemnicza drugą w podstawy bycia nie zabijającym ludzi wampirem.
Dlaczego Stefan , każe jeść Caroline króliczki ? Króliczki są przecież takie słodkie. Nigdy bym nie zraniła takiego króliczka. To potworne!  Poza tym ludzie są o wiele smaczniejsi, więc po co krzywdzić malutkie, niewinne zwierzątka? W dodatku ta sierść, ohyda.
-          Co mam zrobić, gdy zobaczę królika? – zapytała Caroline
-          Goń go, złap i pożyw się nim.
-          Czy zabijanie uroczych, bezbronnych zwierząt to nie pierwszy krok do stania się seryjnym mordercą?
-          Ominęłaś bycie „seryjnym mordercą” i przeszłaś prosto do bycia „wampirem”. Caroline, powiedz mi, jeśli nie traktujesz tego poważnie.
-          Nie. Traktuję to poważnie. – Stefan patrzy na nią swoim spojrzeniem: „Czyżby?” – Przysięgam ! Ale po prostu… Od kilku dni nie byłam na słońcu. Wszyscy bawią się nad rozlewiskiem. Matt też. I w końcu wyznal mi miłość. A ja go zbywam. Do tego każesz mi jeść króliczki. Więc zaczynam wariować, dobrze ?
Caroline skończyła swój przydługi wywód z gestykulowaniem i głęboko odetchnęła, a dłonie położyła na biodrach, a Stefcio z całej siły starał się nie roześmiać, ale niezbyt mu to wychodziło.
-         I jeszcze się ze mnie śmiejesz.
-          Nie, nie śmieję się. To nic zabawnego, wierz mi. Po prostu …
Caroline spojrzała na niego groźnie, założyła ręce na piersiach.

-          Co ?
-          Gdy ktoś staje się wampirem … Jego naturalne zachowanie się uwydatnia.
-          Co masz na myśli?
-          Będąc człowiekiem bardzo dbałem o ludzi i ich uczucia. Kiedy cierpieli, czułem ich ból. I czułem się winny, jeśli to przeze mnie. Będąc wampirem te moje cechy … uległy spotęgowaniu.
-          Więc mówisz, że teraz jestem niepewną, neurotyczną despotką do kwadratu?
-          Nie miałem zamiaru tak tego ująć…
-          Ale tak jest. – pojawił się nagle za Blondi, a tamta wzdrygnęła się i pisnęła przerażona – Cześć, Caroline, Stef.
-          Przestraszyłaś mnie. – odparła oburzona Forbes
-          Taki był zamiar, skarbie. – uśmiechnęłam się przemiło
-          Posłuchaj. – zwrócił się Stefan do Caroline, nauczył się mnie już ignorować, po tylu latach kiedy to bez przerwy go wkurzałam- Zapolujmy , dobrze ?
-          Błagam! To nie jest polowanie. To jak bieganie po supermarkecie zamiast zakupów w Paryżu.
-          Heidi, próbuję nauczyć czegoś Caroline, jeśli przysłał cię Damon żebyś przeszkadzała…
-          Nie musi mnie wysyłać. Sama uwielbiam to robić. – powiedziałam i zarzuciłam ręce na szyję Stefana. Ten westchnął tylko, zauważyłam, że jest to jego częsta reakcja na mnie, i odezwał się do Caroline
-          Może kiedy już coś zjesz pójdziemy nad rozlewisko ?
-          Serio ?
-          Tak …
-          O, jest zabawa nad rozlewiskiem ? To znacznie zabawniejsze niż ty, Stefciu. – klepnęłam go lekko w tyłek i powoli odchodziłam – Tyle tętnic dookoła, a ja marnuję czas z wami…
-          Heidi ! – Stefan zjawił się błyskawicznie przede mną
-          Co, Stef ? Zamierzasz porzucić Blondi i zabawić się ze mną ?- uśmiechnęłam się do niego lubieżnie i przetaksowałam go wzrokiem z góry na dół, a on wywrócił oczami
-          Nie rób nic głupiego. Wiesz, że nie możemy się ujawniać.
-          Nie psuj mi humoru, Stef. – odparłam i zniknęłam mu z oczu

Po chwili byłam już nad rozlewiskiem. Tyle buzującej krwi… aż szkoda nie zjeść. Podeszłam do butli z piwem, aby choć trochę załagodzić głód. Alkohol podawał … Matt.
-          Cześć. – uśmiechnęłam się do niego promiennie
-          Hej, chcesz piwa?
-          Jasne.
Pokazałam rządek swoich śnieżnobiałych zębów w uśmiechu, Donovan odpowiedział mi tym samym i zabrał się za napełnianie czerwonego kubeczka piwem. Rozejrzałam się wokół.
Ubrana w krótkie, dżinsowe spodenki i wiązaną przez całe plecy, czarną bluzkę z łatwością wtapiałam się w tłum. Do tego upięte w koka włosy i długie wiszące, kolczyki. Wyglądałam seksownie, ale nie zdzirowato. W sam raz na poznawanie nowych osób, szczególnie tych przeciwnej płci.
-          Chyba się jeszcze nie znamy. – Czytaj : Chyba TY mnie jeszcze nie znasz , bo ja ciebie tak - Jestem Heidi.
-           Matt. – podał mi swoją lewą dłoń, bo prawą miał w gipsie
-          Co ci się stało z ręką?
Oczywiście znałam odpowiedź, ale nieco inną niż tą przyjętą przez ogół.
Biologiczna matka Eleny przymusiła jednego gościa żeby ten skoczył na platformę, przy której pracował Matt. Zmiażdżyło mu rękę do łokcia.
-          Nieszczęśliwy wypadek przy pracy. – odparł lekceważąco z uśmiechem – A co z tobą ? Co tutaj robisz?
-          Odwiedzam przyjaciół, braci Salvatore. Mieszkam u nich w pensjonacie.
-          Z którym z nich się przyjaźnisz ?
-          Z oboma , a co ?
-          Mają dość…. odmienne charaktery .
-          Zauważyłam . Pewnie popełnię w tej chwili jakiś gigantyczny błąd, ale więcej czasu spędzam z Damonem. – Uśmiechnęłam się do niego – Stefan kiedyś umiał się bawić , teraz to u niego niespotykane. Szkoda.
-          Znasz ich od dawna ?
-          Z czasów dzieciństwa. Kiedyś nawet byliśmy razem.
-          Z którym z nich ? – odparł zdziwiony Donovan
-          Z jednym i z drugim. – Matt zrobił wielkie oczy i otworzył usta z niedowierzenia - Ta, wiem. Nieco dziwne. Oł, idzie Tyler.
-          Znasz go ?
-          Spotkaliśmy się na jakimś balu ,ale ciiii. Nie znasz mnie.
Wpłynęłam na jego umysł, a on pokiwał głową. Puściłam do niego oko i odeszłam.

Wszyscy zbierają się znad rozlewiska. Właśnie miałam zamiar wracać do domu i  w spokoju poczekać na powrót starszego Salvatore wraz z moimi starym przyjacielem, butelką burbonu, kiedy zadzwonił mój telefon . Patrzę na wyświetlacz, Damon.
-          Co jest ?
-          Gdzie jesteś?
-          Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, nie ładnie . Kto cię uczył dobrych manier, Damiś?
-          Heidi. Po prostu powiedz, gdzie jesteś.
Po tonie jego głosu zrozumiałam, że to coś poważnego, więc przestałam się wydurniać.
-          W lesie, nad rozlewiskiem.
-          Serio? Akurat dzisiaj?
-          Co się stało?
-          Mamy pełnię, a jedna pani profesor sądzi, że według legend ugryzienie wilkołaka zabija wampiry. Zgadnij co jest ich ulubioną przekąską ?
-          Nie możliwe.
-          Możliwe. Słuchaj, nie wiem czy to prawda, ale wracaj do domu. W lesie jest niebezpiecznie dzisiejszej nocy, nawet dla ciebie.
-          Zaraz wsiądę do samochodu.
-          Mówię serio Heid. - jak on mnie dobrze zna - Jedź do domu.
Ledwo się rozłączyłam i już pobiegłam do swojego rovera 620. Zaparkowałam na skraju lasu. Szybko weszłam do środka i wyciągnęłam swój telefon. Już wybierałam numer do Stefana, kiedy właśnie on do mnie zadzwonił.
-          Heidi ?
-          Stefan, co jest ?
-          Dzwoniła do mnie Elena …
-          Wilkołaki, ugryzienie, martwy wampir. Mam to. Damon zadzwonił chwilę przed tobą.
-          To dobrze. Jedź do domu, ja zaraz do ciebie dołączę, tylko znajdę Caroline …
-          Zgubiłeś ją ?!
-          Niestety.
-          Dobrze, więc ty jej poszukaj, a ja … zrobię to samo.
-          Nie, Heidi. Jedź do domu , zajmę się tym .
-          Jak chcesz.- odburknęłam i się rozłączyłam.
Chyba nie myśli, że zrobię to czego ode mnie oczekuje?
Ruszyłam w stronę rozlewiska .

Wytężyłam słuch. Usłyszałam warczenie, skowyt i coś jakbym z Damonem uprawiała seks w samochodzie, no wiecie takie dziukanie pojazdu.
I teraz mam do wyboru: A) Idziesz w stronę tego niebezpiecznego hałasu jak jakaś idiotka z horroru. B) Wracasz do domu i tam czekasz na Stefana lub Damona. C) Kierujesz się w przeciwną stronę ufając, że Caroline i Stefan poszli właśnie tam.
Hm … Które by tu wybrać ? B) i C) wydają się być dosyć bezpieczne … Chrzanić to , wybieram A) !
Niczym zwycięzca  teleturnieju udałam się w stronę niebezpieczeństwa .
Doszłam do samochodu z którego to dobiegały niepokojące odgłosy, kiedy usłyszałam, że ktoś zbliża się w moim kierunku. W wampirzym tempie przewaliłam go na ziemię i już miałam zasmakować jego krwi, gdy usłyszałam znajomy głos:
-          Heidi ?
-          Stefan ?
Zeszłam z niego i pomogłam mu wstać .
-          Co ty tutaj robisz ?
-          Serio myślałeś, że pobiegnę do domku niczym przestraszony dwulatek ? Aż tak mało mnie znasz ? Chyba zaraz się obrażę .
-          Powinnaś była pójść …
-          A może to ty powinieneś pójść, a ja poszukam Caroline …
Naszą kłótnie przerwało ryczenie z wnętrza samochodu. Odwróciliśmy się, a za szybą wozu zobaczyłam żółte ślepia. To coś co było w środku wyskoczyło przez tylnią szybę, rozbijając ją w drobny mak. Upadłam na ziemię, a obok mnie Stefan. Ogromny wilk popędził w głąb lasu z taką szybkością, że ludzkie oko nie zdołałoby tego zobaczyć. Nie zwrócił na nas zupełnie uwagi.
Błyskawicznie się podniosłam.
-          Czy to był …?
-          Obawiam się, że tak.
-          Musimy znaleźć Caroline.
Pobiegliśmy w ciemność wznosząc tumany kurzu.

-          Czuję krew. - powiedział Stefan .
Przyśpieszył, a ja ruszyłam za nim. Zobaczyliśmy Caroline wgryzającą się w szyję Matta. Stefan odciągnął ją, a ja podeszłam do Matta . Przykucnęłam przed nim. 
Krew ściekała mu po szyi. Moje kły momentalnie się wydłużyły. Wystarczyłoby się trochę pochylić i …
-          Heidi ! Otrząśnij się ! Musimy wyjść z lasu, teraz.
Spojrzałam na twarz Stefana i przypomniałam sobie o wilkołaku. Moja twarz wróciła do normalnego wyglądu.
-          Biegnijcie! – krzyknął Salvatore
Wstałam i popędziłam za nimi. Przedzieraliśmy się przez ciemny las, ale to nie było problemem. Jesteśmy nocnymi drapieżnikami, z łatwością przemieszczamy się w ciemności. Problemem był nasz oprawca. Ścigający wilkołak. Łowca stał się ofiarą.
Caroline się zatrzymała.
-          Zaczekaj ! Co to jest ?
-          Wilkołak ! Może nas zabić i na pewno spróbuje .
-          Hej ! Co tutaj robicie ?
Tyler Lockwood. Można się go było tutaj spodziewać.
-          A ty ? – zapytał Stefan
Wilk rzucił się na Caroline . Stefan odepchnął go od niej . Wtem Tyler krzyknął :
-          Nie !
A wilkołak go posłuchał i zniknął w mroku nocy.

Wróciliśmy do Matta. Zabandażowałam mu rany, a Caroline go zahipnotyzowała. 
-          Odwiozę Matta do domu lub Grilla, a siebie do pensjonatu. Stefan, zabierzesz jego samochód ?
Skinął mi głową, a Blondi była zatopiona we własnych myślach, więc nawet na mnie nie spojrzała.

Damon wrócił do domu w jeszcze gorszym nastroju niż ja. Bez słowa położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego umięśniony tors. Pocałował mnie i zobaczyłam powód jego złego humoru.
„Odpowiedź na twoje pytanie o naszą przyjaźń… brzmi: tak. Straciłeś mnie na zawsze.
Już dawno podjęłaś decyzję, prawda ? Wykorzystałaś mnie dzisiaj.
Miałeś informacje na temat Katherine, które musiałam poznać.
Przyjaciele nie manipulują sobą. Macie z Katherine o wiele więcej wspólnego niż sam wygląd.”
Nienawidzę cię, Eleno Gilbert. Ranisz Damona tak samo jak Katherine.

10 komentarzy:

  1. Super :D Czekam na next :)
    Szpileczka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest cudowny, już nie mogę doczekać się kolejnego! Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo dobry! Podoba mi się.. zresztą jak zwykle :D Czekam na kolejne ;)
    Przy okazji zapraszam do mnie na nowe rozdziały.. Jeżeli będziesz miała czas i w ogóle ochotę to wpadnij ;)
    http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry i ciekawy rozdział!
    zapraszam http://druganaturaannie.blogspot.com/ (NN co weekend!)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod ogromnym wrażeniem ! świetnie to wszytko opisałaś.
    Bardzo polubiłam Heidi w tym opowiadaniu i jej ostry charkterek :D szkoda, że w pamiętnikach nie ma takiej postaci :( chociaż chwilami przypomina mi serialową Katherine z serialu :D
    Ten rozdział wyszedł ci naprawdę rewelacyjnie ! i mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej co mnie niezmiernie cieszy ;)
    życzę ci weeny :* i do następnego ! ♥♥♥

    http://justgivemeafreelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecuje że nadrobię zaległości a teraz zapraszam na 32 rozdział u mnie :)
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. trzymam cię za słowo że do końca tygodnia pojawi się nowy rozdział :D
    niedawno co byłaś u mnie a już pojawiła się nn więc zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zabieram się za czytanie, a tym czasem zapraszam do przeczytania mojego opowiadania o tematyce Elijah/Elena. Na pewno nie pożałujesz!
    Zapraszam Cię także na moje całkiem nowe opowiadanie. Wpadnij i daj + daj znać co o tym myślisz. Twoja opinia jest dla mnie ważna! :)
    Pozdrawiam! Ola
    http://darkest-dream.blogspot.com/
    http://story-of-secrets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam na rozdział 9 :)
    http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń