„Od chwili narodzin powinniśmy się bać, ale nie śmierci.”
- Dean Koontz
02x03
Wciąż pogrążona we śnie
leżałam na brzuchu Damona, jest świetną poduszką, al. Niestety wziął głębszy
wdech i mnie obudził. Mam bardzo lekki sen, minus bycia mną, mam aż taką
paranoję, że nawet najlżejszy dźwięk potrafi mnie obudzić.
Niechętnie otworzyłam oczy i
z półprzymkniętymi powiekami skierowałam swój wciąż zaspany wzrok na starszego
Salvatora. Uniosłam głowę, czarnowłosy już nie spał toteż przewróciłam się na
brzuch i podłożyłam dłonie pod podbródek.
-
Mam dla ciebie złe
wieści.- powiedział i pochwycił kosmyk moich rudo-brązowych włosów, zaczął się
nim bawić
-
Jakie to samolubne plany
sobie uszykowałeś przez, które ja się nie wyśpię?- zrobiłam oczy jak sarenka,
na co on tylko się uśmiechnął
-
Ty się nigdy nie
wysypiasz.
-
A to jest tylko i
wyłącznie twoja wina.
Zrzucił mnie z siebie, a ja w
zamian dałam mu mocnego kuksańca. Skrzywił się lekko, na co ja uśmiechnęłam się
z wyższością. Podparł się na łokciu, patrzył mi w twarz i mówił.
-
Przychodzi do nas Ric …
-
Ten seksowny profesorek?
– przerwałam mu i uśmiechnęłam się lubieżnie
-
Chyba zacznę być
zazdrosny.- przewrócił oczami – Nawet o tym nie myśl ma werbenę i całkiem
niezły sprzęt do zabijania takich jak ,hm… TY.
-
Wiem… Co nie zmienia
faktu, że jest seksowny. – Damon spojrzał na mnie karcąco, wywróciłam oczami –
Będę trzymała łapki przy sobie.
-
Grzeczna dziewczynka.
Wracając… Przychodzi, żeby przekazać nam informacje na temat badań jego byłej
żonki, Isobel. Badała paranormalne stworzenia i być może wiedziała coś o
wilkołakach.
-
Świruska.
-
Przemieniłem ją.
-
A więc dzięki
wampiryzmowi podwoiłeś jej świrniętość. Gratuluję, geniuszu.
Damon wzruszył ramionami i
powiedział:
-
Była niezła.
Przewaliłam go na plecy i
przybiłam swoimi dłońmi jego umięśnione ramiona. Uśmiechnęłam się słodziutko.
-
Bo zaraz ja będę
zazdrosna.
-
Nigdy bym nie zgadł, że
tak się stanie. – odparł z uśmiechem i pocałunkiem zamknął mi usta
Zeszłam wraz z Damonem na
dół. On skierował się od razu do drzwi, a ja zaczekałam kawałek dalej. W
drzwiach ujrzałam Ricka. O mój Boże … Jest zbyt przystojny.
Uśmiechnęłam się
kokieteryjnie i pomachałam lekko ręką.
-
Dzięki, że wpadłeś, Ric.
Gdybyś jeszcze nie znał, to nasza stara przyjaciółka. Przedstawiam ci Adelheid
Santino, ale mów do niej Heidi.
Podałam Alaricowi dłoń, a on
ją uścisnął. Damon nachylił się lekko w jego stronę.
-
Uważaj ma na ciebie
ochotę. – powiedział do łowcy wampirów swoim pseudo konspiracyjnym tonem
Zmrużyłam oczy i spojrzałam
na starszego Salvatore wzrokiem mówiącym „Już nie żyjesz” , ale on tylko się
uśmiechnął i cmoknął w moją stronę. Wywróciłam oczami i ruszyłam do salonu.
Usiadłam na kanapie naprzeciwko Stefana i Eleny.
Zaraz po mnie weszli Damon i
Ric. Ten drugi spojrzał na mnie jakby oceniając czy może koło mnie bezpiecznie
usiąść, ale w końcu spoczął na tym miejscu.
-
Elena mówiła, że mnie
potrzebujecie.
-
Tak. Liczyliśmy, że
nieco nas oświecisz w sprawie Lockwoodów. – powiedział Stefan
Alaric skierował pytające
spojrzenie na Damona:
-
Dlaczego miałbym coś
wiedzieć o Lockwoodach?
-
Ty nie … - rzekł Damon i
usiadł na fotelu, przodem do Saltzmana – ale twoja martwa … Nie-martwa wampirza
żona być może.
-
Badania Isobel z czasów
gdy studiowaliście w Duke. – wyjaśniła Elena
-
Mówiłeś, że spędziła
kilka lat na badaniu historii tego miasteczka. – wtrącił Stefan
-
Badania Isobel w Mystic
Falls… opierały się na folklorze i legendach. Wtedy niemal wszystko
miałem za fikcję.
-
Na przykład tę niesamowitą opowieść o wampirach. –
powiedział Damon, na co Alaric tylko lekko się uśmiechnął
-
Co poza wampirami?- zapytałam
-
Likantropy.
-
Masz na myśli … Wilkołaki ?
-
Nie, Eleno. Zapewne chodzi mu o króliczki wielkanocne.
– wtrąciłam po czym uśmiechnęłam się słodko do szatynki, a ona spojrzała na
mnie z przymrużonymi powiekami
-
Mowy nie ma. Niemożliwe. Za bardzo w stylu Lona
Chaneya. – powiedział Damon na co jego młodszy brat zapytał :
-
Czyżby ?
-
Żyję na tym świecie od ponad 160 lat. Nigdy żadnego nie
spotkałem.
-
Ja jestem od ciebie
starsza, złotko, a i tak spotkałam tylko kila osób, które twierdziło, że nimi
są… ale równie dobrze mogli być czubkami. Nie widziałam jak się przemieniali,
ani ich wilczej postaci.
-
Jeśli wilkołaki
istnieją, to gdzie do diabła są? – zapytał starszy Salvatore Alarica
-
Dlaczego podejrzewacie
Lockwoodów ?
-
Bo werbena nie
podziałała na burmistrza, ale urządzenie Gilberta tak.- wyjaśnił Damon – Także
na jego syna, Tylera.
-
A na szkolnym festynie
jego wujek, Mason, zaprezentował nieludzkie zachowanie w walce z jednym z
pracowników.- dopowiedział Stefan – Zasugerowało to, że jest jakąś
nadprzyrodzoną istotą.
-
Liczyliśmy, że badania
Isobel pomogą nam odkryć jaką. – rzekła Elena i oparła łokcie na kolanach
pochylając się w stronę Rica
-
Sporo jej rzeczy zostało
w Duke. W jej biurze. Formalnie rzecz biorąc nadal jest zaginioną.
-
Możemy je przejrzeć? – Alaric
zamyślił się przez chwilę na pytanie starszego Salvatore – Ric, musimy wiedzieć
z czym mamy do czynienia. Jeśli to naprawdę wilkołaki, to widziałem dość
filmów, by wiedzieć, że to niedobrze. To znaczy, że Mason Lockwood jest
rzeczywistym Lonem Chaney. A ten gówniarz, Tyler, może być Lonem Chaney
Juniorem. To znaczy, że Bela Lugosi, czyli ja, ma totalnie przesrane.
-
Mogę was zabrać do biura Isobel w Duke, jeśli chcecie. –
odparł dość niechętnie Ric
-
Postanowione. Ric załatwia nam wejściówki i za pół godziny
spotykamy się przed domem Eleny. – powiedział Damon
-
Tak… W takim wypadku ja nie mogę jechać. – odparł Stefan –
Muszę zająć się Caroline, nauczyć ją jak być wampirem.
-
Więc jadę ja, Elena i Ric.
Ledwo to powiedział Damon wstał i powolnym krokiem ruszył na
górę.
-
Wiesz, że masz przesrane? – powiedziałam do jego pleców
-
Wiem. Nie mogę się doczekać co za karę dla mnie wymyślisz.
-
Wyjaśnisz mi gdzie w tym twoim popapranym toku myślenia
przegapiłam fragment o tym, że nie jadę?
Powiedziałam już na górze, w sypialni Damona. Byłam nieźle
wkurzona.
-
Wiem po co chcesz
jechać. Będziesz mnie niańczyć, żebym niczego nie spieprzył, a ja nie
potrzebuję opiekunki. – uśmiechnął się
i powachlował się rzęsami
-
W to szczerze wątpię.
-
Będę grzeczny.
-
W to też wątpię. Okey,
nie pojadę, ale pamiętaj żadnego alkoholu, nie wsiadaj z nieznajomymi do
samochodu i nie bierz od nich cukierków .
-
Tak jest. Wszystko
zanotowałem.
-
I co ja będę bez ciebie
robić ? Chyba pozostaje mi tylko sztywniaczek, Stefan.
-
Pan super bohaterskie
włosy? Jesteś aż tak zdesperowana ?
Wzięłam z łóżka poduszkę i
rzuciłam w niego.
-
Jesteś okropny.
W wampirzym tempie pojawił
się przede mną i pochwycił moje nadgarstki.
-
Wiem.
Powiedział i popchnął mnie na
łóżko. Roześmiałam się krystalicznym śmiechem, a on położył się na mnie,
zanurzył swoje palce w moich falowanych włosach.
-
Ale zanim wyjadę ...
Przysunął moją twarz do
swojej i namiętnie pocałował, a ja obiełam swoimi nogami jego biodra.
Szwędałam się trochę za Stefanem , był tym nudniejszym
bratem, ale z rozhisteryzowaną Caroline jako wampirzycą ... Może być zabawnie .
Jej wybrzydzanie i humorki są
prześmieszne.
Zakradłam się pod okno pokoju
blondynki i usiadłam na parapecie, po zewnętrznej stronie okna. Dzięki
wampirzej gracji oraz zmysłowi równowagi zrobiłam to bezszelestnie. Najpierw moje czujne ucho wyłapało głos
Caroline:
-
Więc nie mogę wybrać
pierścienia, którego będę nosiła do końca życia?
Och, nie! Co to by będzie gdy
się okaże, że nie będzie pasować do twojej ulubionej bluzki ? Jakaś ty biedna.
-
Jeśli go nie chcesz … -
usłyszałam Bonnie. Przeklęta mała czarownica, ta dziwka, która chciała spalić
Damona.
-
Nie. Chce go. – Stefan
jak zawsze wszystko załagadzał, poczciwiec
Caroline westchnęła i położyła
pierścień przed sobą, na łóżko.
-
I co teraz ?
-
Wyjaśnię, jak to działa.
Czarownica, która rzuci urok na pierścień, może go też zdjąć. Więc jeśli
kiedykolwiek kogoś skrzywdzisz…
-
Nie zrobię tego. –
przerwała wiedźmie blondynka
-
Jesteś wampirzycą.
Pragnienie zabijania jest częścią twojej natury. Jeśli nie zdołasz tego
opanować to cię powstrzymam.
-
Bonnie, jesteś moją
przyjaciółką.
-
Nie mogę ignorować tego
co się zdarzyło, okey ?Jeśli mamy się przyjaźnić to musisz dowieść, że nadal
jesteś Caroline, którą pamiętam.
Caroline spuściła wzrok, a
Bonnie podeszła do okna. Wzdrygnęłam się, bo myślałam, że chce je odsłonić, ale
wtedy odezwała się wampirzyca.
-
Naprawdę sądzisz, że
chciałam zabić tego faceta?
-
Mimo to nie żyje. Mam
rzucić urok czy nie ?
Błyskawicznie zeskoczyłam z
parapetu i łagodnie wylądowałam na ziemi, sekundę później zobaczyłam, że Bonnie
odsłoniła zasłonkę okna. Ach ten mój refleks, co ja bym bez niego zrobiła?
Oparłam się o ścianę budynku
i wciąż nasłuchiwałam.
Poczułam jak Bonnie wyzwala
swoją moc. Potężna jest ta mała.
-
Gotowe. – usłyszałam
czarownicę
-
To wszystko? Nie było
żadnego czary-mary . Migotanie światła , podmuch wiatru. - Pff ... Jakby to
zawsze miało się odbywać w ten sposób . Chyba wampiryzm spotęgował też jej
głupotę. – Robiłaś to już kiedyś ?
-
Caroline … - chciał ją
zganić Stefan
-
Chcę mieć jedynie
pewność, że to podziałało!
Bonnie szarpnęła gwałtownie
za firankę.
-
Podziałało.
Caroline wydmuchnęła głośno
powietrze nozdrzami.
-
Co by było gdyby nie,
Bonnie ?
-
Jest twoja. – zwróciła
się wiedźma do Stefana i usłyszałam jak wychodzi z pokoju wychodzi z pokoju
Starszy Salvatore i Forbes
łażą już od jakiegoś czasu po lesie i ten pierwszy wtajemnicza drugą w podstawy
bycia nie zabijającym ludzi wampirem.
Dlaczego Stefan , każe jeść
Caroline króliczki ? Króliczki są przecież takie słodkie. Nigdy bym nie zraniła
takiego króliczka. To potworne! Poza
tym ludzie są o wiele smaczniejsi, więc po co krzywdzić malutkie, niewinne
zwierzątka? W dodatku ta sierść, ohyda.
-
Co mam zrobić, gdy
zobaczę królika? – zapytała Caroline
-
Goń go, złap i pożyw się
nim.
-
Czy zabijanie uroczych, bezbronnych zwierząt to nie
pierwszy krok do stania się seryjnym mordercą?
-
Ominęłaś bycie „seryjnym mordercą” i przeszłaś prosto
do bycia „wampirem”. Caroline, powiedz mi, jeśli nie traktujesz tego poważnie.
-
Nie. Traktuję to
poważnie. – Stefan patrzy na nią swoim spojrzeniem: „Czyżby?” – Przysięgam !
Ale po prostu… Od kilku dni nie byłam na słońcu. Wszyscy bawią się nad
rozlewiskiem. Matt też. I w końcu wyznal mi miłość. A ja go zbywam. Do tego
każesz mi jeść króliczki. Więc zaczynam wariować, dobrze ?
Caroline skończyła swój
przydługi wywód z gestykulowaniem i głęboko odetchnęła, a dłonie położyła na
biodrach, a Stefcio z całej siły starał się nie roześmiać, ale niezbyt mu to
wychodziło.
-
I jeszcze się ze mnie śmiejesz.
-
Nie, nie śmieję się. To
nic zabawnego, wierz mi. Po prostu …
Caroline spojrzała na niego
groźnie, założyła ręce na piersiach.
-
Co ?
-
Gdy ktoś staje się
wampirem … Jego naturalne zachowanie się uwydatnia.
-
Co masz na myśli?
-
Będąc człowiekiem bardzo
dbałem o ludzi i ich uczucia. Kiedy cierpieli, czułem ich ból. I czułem się
winny, jeśli to przeze mnie. Będąc wampirem te moje cechy … uległy
spotęgowaniu.
-
Więc mówisz, że teraz jestem niepewną, neurotyczną
despotką do kwadratu?
-
Nie miałem zamiaru tak tego ująć…
-
Ale tak jest. – pojawił
się nagle za Blondi, a tamta wzdrygnęła się i pisnęła przerażona – Cześć,
Caroline, Stef.
-
Przestraszyłaś mnie. –
odparła oburzona Forbes
-
Taki był zamiar,
skarbie. – uśmiechnęłam się przemiło
-
Posłuchaj. – zwrócił się
Stefan do Caroline, nauczył się mnie już ignorować, po tylu latach kiedy to bez
przerwy go wkurzałam- Zapolujmy , dobrze ?
-
Błagam! To nie jest
polowanie. To jak bieganie po supermarkecie zamiast zakupów w Paryżu.
-
Heidi, próbuję nauczyć
czegoś Caroline, jeśli przysłał cię Damon żebyś przeszkadzała…
-
Nie musi mnie wysyłać.
Sama uwielbiam to robić. – powiedziałam i zarzuciłam ręce na szyję Stefana. Ten
westchnął tylko, zauważyłam, że jest to jego częsta reakcja na mnie, i odezwał
się do Caroline
-
Może kiedy już coś zjesz
pójdziemy nad rozlewisko ?
-
Serio ?
-
Tak …
-
O, jest zabawa nad
rozlewiskiem ? To znacznie zabawniejsze niż ty, Stefciu. – klepnęłam go lekko w
tyłek i powoli odchodziłam – Tyle tętnic dookoła, a ja marnuję czas z wami…
-
Heidi ! – Stefan zjawił
się błyskawicznie przede mną
-
Co, Stef ? Zamierzasz
porzucić Blondi i zabawić się ze mną ?- uśmiechnęłam się do niego lubieżnie i
przetaksowałam go wzrokiem z góry na dół, a on wywrócił oczami
-
Nie rób nic głupiego.
Wiesz, że nie możemy się ujawniać.
-
Nie psuj mi humoru,
Stef. – odparłam i zniknęłam mu z oczu
Po chwili byłam już nad
rozlewiskiem. Tyle buzującej krwi… aż szkoda nie zjeść. Podeszłam do butli z
piwem, aby choć trochę załagodzić głód. Alkohol podawał … Matt.
-
Cześć. – uśmiechnęłam
się do niego promiennie
-
Hej, chcesz piwa?
-
Jasne.
Pokazałam rządek swoich
śnieżnobiałych zębów w uśmiechu, Donovan odpowiedział mi tym samym i zabrał się
za napełnianie czerwonego kubeczka piwem. Rozejrzałam się wokół.
Ubrana w krótkie, dżinsowe
spodenki i wiązaną przez całe plecy, czarną bluzkę z łatwością wtapiałam się w
tłum. Do tego upięte w koka włosy i długie wiszące, kolczyki. Wyglądałam
seksownie, ale nie zdzirowato. W sam raz na poznawanie nowych osób, szczególnie
tych przeciwnej płci.
-
Chyba się jeszcze nie znamy.
– Czytaj : Chyba TY mnie jeszcze nie znasz , bo ja ciebie tak - Jestem Heidi.
-
Matt. – podał mi swoją lewą dłoń, bo prawą
miał w gipsie
-
Co ci się stało z ręką?
Oczywiście znałam odpowiedź,
ale nieco inną niż tą przyjętą przez ogół.
Biologiczna matka Eleny
przymusiła jednego gościa żeby ten skoczył na platformę, przy której pracował
Matt. Zmiażdżyło mu rękę do łokcia.
-
Nieszczęśliwy wypadek
przy pracy. – odparł lekceważąco z uśmiechem – A co z tobą ? Co tutaj robisz?
-
Odwiedzam przyjaciół,
braci Salvatore. Mieszkam u nich w pensjonacie.
-
Z którym z nich się
przyjaźnisz ?
-
Z oboma , a co ?
-
Mają dość…. odmienne
charaktery .
-
Zauważyłam . Pewnie
popełnię w tej chwili jakiś gigantyczny błąd, ale więcej czasu spędzam z
Damonem. – Uśmiechnęłam się do niego – Stefan kiedyś umiał się bawić , teraz to
u niego niespotykane. Szkoda.
-
Znasz ich od dawna ?
-
Z czasów dzieciństwa.
Kiedyś nawet byliśmy razem.
-
Z którym z nich ? –
odparł zdziwiony Donovan
-
Z jednym i z drugim. –
Matt zrobił wielkie oczy i otworzył usta z niedowierzenia - Ta, wiem. Nieco
dziwne. Oł, idzie Tyler.
-
Znasz go ?
-
Spotkaliśmy się na
jakimś balu ,ale ciiii. Nie znasz mnie.
Wpłynęłam na jego umysł, a on
pokiwał głową. Puściłam do niego oko i odeszłam.
Wszyscy zbierają się znad
rozlewiska. Właśnie miałam zamiar wracać do domu i w spokoju poczekać na powrót starszego Salvatore wraz z moimi
starym przyjacielem, butelką burbonu, kiedy zadzwonił mój telefon . Patrzę na
wyświetlacz, Damon.
-
Co jest ?
-
Gdzie jesteś?
-
Nie odpowiada się
pytaniem na pytanie, nie ładnie . Kto cię uczył dobrych manier, Damiś?
-
Heidi. Po prostu
powiedz, gdzie jesteś.
Po tonie jego głosu
zrozumiałam, że to coś poważnego, więc przestałam się wydurniać.
-
W lesie, nad
rozlewiskiem.
-
Serio? Akurat dzisiaj?
-
Co się stało?
-
Mamy pełnię, a jedna pani
profesor sądzi, że według legend ugryzienie wilkołaka zabija wampiry. Zgadnij
co jest ich ulubioną przekąską ?
-
Nie możliwe.
-
Możliwe. Słuchaj, nie
wiem czy to prawda, ale wracaj do domu. W lesie jest niebezpiecznie dzisiejszej
nocy, nawet dla ciebie.
-
Zaraz wsiądę do
samochodu.
-
Mówię serio Heid. - jak
on mnie dobrze zna - Jedź do domu.
Ledwo się rozłączyłam i już
pobiegłam do swojego rovera 620. Zaparkowałam na skraju lasu. Szybko weszłam do
środka i wyciągnęłam swój telefon. Już wybierałam numer do Stefana, kiedy
właśnie on do mnie zadzwonił.
-
Heidi ?
-
Stefan, co jest ?
-
Dzwoniła do mnie Elena …
-
Wilkołaki, ugryzienie,
martwy wampir. Mam to. Damon zadzwonił chwilę przed tobą.
-
To dobrze. Jedź do domu,
ja zaraz do ciebie dołączę, tylko znajdę Caroline …
-
Zgubiłeś ją ?!
-
Niestety.
-
Dobrze, więc ty jej
poszukaj, a ja … zrobię to samo.
-
Nie, Heidi. Jedź do domu
, zajmę się tym .
-
Jak chcesz.- odburknęłam
i się rozłączyłam.
Chyba nie myśli, że zrobię to
czego ode mnie oczekuje?
Ruszyłam w stronę rozlewiska
.
Wytężyłam słuch. Usłyszałam
warczenie, skowyt i coś jakbym z Damonem uprawiała seks w samochodzie, no
wiecie takie dziukanie pojazdu.
I teraz mam do wyboru: A)
Idziesz w stronę tego niebezpiecznego hałasu jak jakaś idiotka z horroru. B)
Wracasz do domu i tam czekasz na Stefana lub Damona. C) Kierujesz się w
przeciwną stronę ufając, że Caroline i Stefan poszli właśnie tam.
Hm … Które by tu wybrać ? B)
i C) wydają się być dosyć bezpieczne … Chrzanić to , wybieram A) !
Niczym zwycięzca teleturnieju udałam się w stronę niebezpieczeństwa
.
Doszłam do samochodu z
którego to dobiegały niepokojące odgłosy, kiedy usłyszałam, że ktoś zbliża się
w moim kierunku. W wampirzym tempie przewaliłam go na ziemię i już miałam
zasmakować jego krwi, gdy usłyszałam znajomy głos:
-
Heidi ?
-
Stefan ?
Zeszłam z niego i pomogłam mu
wstać .
-
Co ty tutaj robisz ?
-
Serio myślałeś, że
pobiegnę do domku niczym przestraszony dwulatek ? Aż tak mało mnie znasz ?
Chyba zaraz się obrażę .
-
Powinnaś była pójść …
-
A może to ty powinieneś
pójść, a ja poszukam Caroline …
Naszą kłótnie przerwało
ryczenie z wnętrza samochodu. Odwróciliśmy się, a za szybą wozu zobaczyłam
żółte ślepia. To coś co było w środku wyskoczyło przez tylnią szybę, rozbijając
ją w drobny mak. Upadłam na ziemię, a obok mnie Stefan. Ogromny wilk popędził w
głąb lasu z taką szybkością, że ludzkie oko nie zdołałoby tego zobaczyć. Nie
zwrócił na nas zupełnie uwagi.
Błyskawicznie się podniosłam.
-
Czy to był …?
-
Obawiam się, że tak.
-
Musimy znaleźć Caroline.
Pobiegliśmy w ciemność
wznosząc tumany kurzu.
-
Czuję krew. - powiedział
Stefan .
Przyśpieszył, a ja ruszyłam
za nim. Zobaczyliśmy Caroline wgryzającą się w szyję Matta. Stefan odciągnął
ją, a ja podeszłam do Matta . Przykucnęłam przed nim.
Krew ściekała mu po szyi.
Moje kły momentalnie się wydłużyły. Wystarczyłoby się trochę pochylić i …
-
Heidi ! Otrząśnij się !
Musimy wyjść z lasu, teraz.
Spojrzałam na twarz Stefana i
przypomniałam sobie o wilkołaku. Moja twarz wróciła do normalnego wyglądu.
-
Biegnijcie! – krzyknął
Salvatore
Wstałam i popędziłam za nimi.
Przedzieraliśmy się przez ciemny las, ale to nie było problemem. Jesteśmy
nocnymi drapieżnikami, z łatwością przemieszczamy się w ciemności. Problemem
był nasz oprawca. Ścigający wilkołak. Łowca stał się ofiarą.
Caroline się zatrzymała.
-
Zaczekaj ! Co to jest ?
-
Wilkołak ! Może nas
zabić i na pewno spróbuje .
-
Hej ! Co tutaj robicie ?
Tyler Lockwood. Można się go
było tutaj spodziewać.
-
A ty ? – zapytał Stefan
Wilk rzucił się na Caroline .
Stefan odepchnął go od niej . Wtem Tyler krzyknął :
-
Nie !
A wilkołak go posłuchał i
zniknął w mroku nocy.
Wróciliśmy do Matta.
Zabandażowałam mu rany, a Caroline go zahipnotyzowała.
-
Odwiozę Matta do domu
lub Grilla, a siebie do pensjonatu. Stefan, zabierzesz jego samochód ?
Skinął mi głową, a Blondi
była zatopiona we własnych myślach, więc nawet na mnie nie spojrzała.
Damon wrócił do domu w jeszcze
gorszym nastroju niż ja. Bez słowa położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w
jego umięśniony tors. Pocałował mnie i zobaczyłam powód jego złego humoru.
„Odpowiedź na twoje
pytanie o naszą przyjaźń… brzmi: tak. Straciłeś mnie na zawsze.
Już dawno podjęłaś
decyzję, prawda ? Wykorzystałaś mnie dzisiaj.
Miałeś informacje na temat
Katherine, które musiałam poznać.
Przyjaciele nie manipulują
sobą. Macie z Katherine o wiele więcej wspólnego niż sam wygląd.”
Nienawidzę cię, Eleno Gilbert. Ranisz Damona tak samo jak Katherine.
Super :D Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSzpileczka :*
Rozdział jest cudowny, już nie mogę doczekać się kolejnego! Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry! Podoba mi się.. zresztą jak zwykle :D Czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na nowe rozdziały.. Jeżeli będziesz miała czas i w ogóle ochotę to wpadnij ;)
http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/
Bardzo dobry i ciekawy rozdział!
OdpowiedzUsuńzapraszam http://druganaturaannie.blogspot.com/ (NN co weekend!)
Jestem pod ogromnym wrażeniem ! świetnie to wszytko opisałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam Heidi w tym opowiadaniu i jej ostry charkterek :D szkoda, że w pamiętnikach nie ma takiej postaci :( chociaż chwilami przypomina mi serialową Katherine z serialu :D
Ten rozdział wyszedł ci naprawdę rewelacyjnie ! i mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej co mnie niezmiernie cieszy ;)
życzę ci weeny :* i do następnego ! ♥♥♥
http://justgivemeafreelove.blogspot.com/
Obiecuje że nadrobię zaległości a teraz zapraszam na 32 rozdział u mnie :)
OdpowiedzUsuńmysticfallskrainamarzen.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Zapraszam na nowy rozdział po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
trzymam cię za słowo że do końca tygodnia pojawi się nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńniedawno co byłaś u mnie a już pojawiła się nn więc zapraszam :*
Ja zabieram się za czytanie, a tym czasem zapraszam do przeczytania mojego opowiadania o tematyce Elijah/Elena. Na pewno nie pożałujesz!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię także na moje całkiem nowe opowiadanie. Wpadnij i daj + daj znać co o tym myślisz. Twoja opinia jest dla mnie ważna! :)
Pozdrawiam! Ola
http://darkest-dream.blogspot.com/
http://story-of-secrets.blogspot.com/
zapraszam na rozdział 9 :)
OdpowiedzUsuńhttp://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/