„ Przeszłość jest znana , a przyszłość niepewna. ”
- Małgorzata Gutowska Adamczyk
01x16
Okey, niech was nie zmyli to
co pisałam ostatnio . Tak jak Heidi mówiła do Caroline : Damon i ona są
naprawdę dobrymi kumplami i nic więcej . Jasne kochają się ,ale to tak „po
przyjacielsku”. To jedziemy dalej .
***
Damon potrząsnął mną .
-
Co do …
Gwałtownie mnie pocałował .
-
Budzę cię od dziesięciu
minut .
-
Było od razu przejść do
całowania . Wiesz jak w Śpiącej Królewnie .
-
Jestem twoim księciem ?
Tymczasowym . Wiesz ,wolę Lea . – puszczam do niego oczko i wstaję .
Nakładam na siebie swój zwiewny, przezroczysty, czarny szlafroczek ,oprócz niego mam na sobie tylko swoją piżamkę ( To
jak zwykła czarna bielizna tylko ,że stanik i dół są połączone pojedynczą
warstwą czarnego szyfonu ,a dół to majtki ,a do nich przyczepiona jest czarna
,mini mini ,koronkowa spódniczka )
-
Właśnie co u niego ?
-
Właściwie to nie wiem .
Dawno u niego nie byłam . Wiesz Lee jest z Lexi , nie ze mną . – uśmiechnęłam
się kwaśno – A raczej był .
Jak już pewnie załapaliście
chodzi o Lee , czyli byłego chłopaka Lexi ,
zważywszy na to ,że ona umarła . Pomiędzy nią , Lee i mną było coś w
rodzaju trójkąta . Tyle tylko ,że nie chcieliśmy żyć sobie wszyscy razem aż po
wsze czasy. Każda z nas chciała mieć Lee tylko dla siebie . Był człowiekiem , w
którym się zakochałyśmy . Lexi go przemieniła .
-
Idę się nawalić
-
A ja z tobą .
W salonie był Stefan . Nie
mogłam nie zauważyć ,że patrzył na mój strój .
Przytuliłam go i pocałowałam
.
-
Hej Stef . – wymruczałam
mu do ucha .
-
Cześć Heidi . -
zesztywniał
-
Oj nie bądź taki markotny
. – powiedziałam nalewając trunku dla siebie i Damona
-
Mogłabyś się ubrać ? –
zignorował to co powiedziałam
-
Przecież jestem ubrana .
Błagam cię Stef , zawsze tak u was chodzę . Powinieneś się przyzwyczaić .
Pokręcił tylko głową i zaczął
zagadywać Damona ,który go skrupulatnie spławiał . Chwilę potem poszedł do
szkoły .
-
Witaj .
-
Eee… Hej … Znamy się ?
-
Ależ jak najbardziej nie
,ale właśnie się poznajemy . Jestem Heidi .
-
Jack . – podaje mi rękę
i patrzy w oczy . To za łatwe .
-
Nie boisz się mnie .
-
Nie boję się ciebie .
-
Chodź ze mną .
Poszliśmy do domu Salvatorów
.
-
Hejka , wróciłam z
żarciem ! – krzyczę na cały dom i kieruję się do salonu - O mój boże !
Podbiegam do Damona który nie
ma oczu tylko dwie krwawe plamy na ich miejscu .
-
Jak się czujesz ? Kto ci
to zrobił ? Jak to się stało ?
-
W porządku już się goi .
Posadziłam go na sofie . Jack
cały czas stał przed wejściem do salonu .
-
Co się stało ?
-
Odwiedziła mnie Pearl i
jej córunia Anna . Pearl była przyjaciółką Katherine . Chce żebym dla niej
szpiegował radę . Pragną odzyskać miasto .
-
Nie dobrze . Jest
starsza od ciebie i Stefana .
-
Ale nie od ciebie , mimo
to nie idź za nią . Nie mścij się , jasne ?
-
Czemu nie ?
-
Bo ja tak mówię ,a to
mnie zaatakowała nie ciebie . Wiem ,że jesteś od niej starsza ,ale ona ma przy
sobie dwadzieścia pięć wampirów . Nie chce się o ciebie zamartwiać . Obiecaj
,że nie będziesz się na niej mściła . – wzdycham
-
Obiecuję .
Wkrótce potem Damon poszedł
do baru ,a ja i Jack trochę się zabawiliśmy . Żeby było zabawniej robiliśmy to
w pokoju Stefana ,zostawiając mu przy okazji prawie mały bałagan .
Jack smakował wyśmienicie .
Chyba miał grupę krwi 0 Rh- . Uwielbiam
ją . Niestety Rh- jest rzadsze od Rh+ ,ale i tak najgorzej mają miłośnicy AB
Rh- (najrzadziej występująca krew ) . No co ? Wiem co jem , poza tym żyję już
szmat czasu . Zdążyłam się sporo nauczyć , nie to co większość ludzi .
Właśnie skończyłam z Jackiem
i zeszłam razem z nim na dół żeby odprowadzić go do wyjścia . Ja jak zwykle w
samej bieliźnie i moim szlafroczku . Usłyszałam ,że ktoś jest w salonie ,więc
się tam skierowałam (Jack podążał za mną jak cień ) . Wszyscy patrzyli właśnie
na Damona jakby przed nimi tańczył ,cały goły . Nie , nie patrzyli na niego z
zachwytem tylko ze zgorszeniem . Wparowałam do pokoju ,krzycząc swoje : Heeej .
Wszyscy skierowali swoje
zgorszenie na mnie . Pewnie przez mój strój . Caroline udawała ,że mnie nie zna
, tak jak jej kazałam .
-
Kto to jest ? –
powiedzieli jednocześnie Caro i Stefan . Tyle ,że jemu chodziło o Jacka ,a jej
o mnie .
-
To Jack , mój nowy znajomy
. Nie gniewasz się za bałagan w pokoju ?
W odpowiedzi tylko westchnął
.
-
Caroline to moja i
Damona znajoma z dzieciństwa . Heidi Santino . Co ten chłopak tutaj robi ?
-
Już wychodzi . Prawda ?
– to ostatnie skierowałam do Jacka .
-
Prawda .
-
To świetnie, kochanie .
– Po czym na niego wskoczyłam i namiętnie go pocałowałam – Pa – powiedziałam
wyskakując z jego ramion
Jack szybko wyszedł ,a ja
skierowałam się do Damona .
-
Damiś – wymruczałam i
powtórzyłam scenkę którą odegrałam przed chwilą z Jackiem.
Kiedy skończyliśmy się
całować ,odwróciłam się do pozostałych ,a potem z powrotem do Damona .
-
Zanieś mnie do siebie .
–szepnęłam ,ale na tyle głośno żeby inni usłyszeli .
On w odpowiedzi ugryzł mnie w
ucho ,a ja zaśmiałam się . Wziął mnie niczym pannę młodą ,przeprowadził koło
zdumionych spojrzeń Stefana, Eleny oraz Carolien i zaniósł mnie do swojego
pokoju … Nie myślcie sobie zboczeńce jedne ! Nie pieprzymy się kiedy tylko
jedno z nas spotka drugie . Zeszliśmy na dół żeby się napić . Ja także po to
żeby wyśmiać Stefana . Usiadłam sobie na kanapie ,a Damon na fotelu i
czekaliśmy na młodszego Salvatore .
-
Nie patrz tak na mnie .
-
Odbiło ci?
-
Oszczędź mi kazania .
Posłuchaj …
Wtedy do środka wpadł wampir
i dźgnął Stefana kawałkiem szyby . Damon błyskawicznie go odciągnął ,a ja wyjęłam
z piersi Stefana te szkło . Wtedy wpadła druga wampirzyca . Stałam do niej
tyłem i jej nie widziałam . Pociągnęła mnie do tyłu za barki . Wydrapała mi
oczy i rzuciła się na moją pierś ,ale Stefan ją odciągnął . Zaczęli się szarpać
,a ja próbowałam cokolwiek zobaczyć. Skubana ,chciała mi wydrzeć serce własną
ręką . Rana jeszcze się nie zagoiła ,a ja nie mogłam przez to wstać .
Usłyszałam łoskot . Coś się rozwaliło . Potem kolejny dźwięk , chyba Stefan
wbija kołek w tą wampirzycę . Słyszę jak skamle i umiera . Jeden ucieka .
-
Cholera .
-
Pamiętam ich . Z 1864
roku . Byli w grobowcu .
-
Tak . Skoro o tym mowa …
Wtedy w końcu mnie zobaczyli
i do mnie podbiegli .
-
Heidi ! – krzyknął Damon
.
-
Spokojnie nic mi nie
jest . Małe problemy ze wzrokiem i życiem . Wszystko w porządku .
-
Zaniosę cię do pokoju .
Podniósł mnie i zaniósł do
swojej sypialni . Delikatnie położył mnie na łóżku i pogłaskał po policzku .
-
Najgorzej oberwałaś .
-
Nie biadol tu nade mną .
Zaskoczyła mnie i tyle . Idź na dół , pomóż Stefanowi ogarnąć ten bałagan . Nie
chcę rano wejść na jakąś drzazgę . Ja tu poleżę i jak wrócisz to będę wyglądać
normalnie . Obiecuję .
Westchnął .
-
Okey. – pocałował mnie w
czoło – Przez chwilę myślałem ,że ona cię zabiła .
-
Jeszcze żyję i zdążę
doprowadzić cię do szału , na serio .
Bywałam w gorszych sytuacjach .
Co nie zmienia faktu, że
się o ciebie martwię .
-
Pij .
-
Krew z torebki ?
-
Nie marudź ,jesteś na to
stanowczo za stara .
-
Nie wytyka się damie
wieku .
-
Pij . To ci pomoże
szybciej wyzdrowieć .
-
Ale ty jesteś troskliwy
. Nie przesadzaj ,już nic mi nie jest .
-
Ta ,ale chciałbym
jeszcze dzisiaj zobaczyć twoje oczy w normalnym stanie ,więc …
-
Dobra , dobra już piję .
Potulnie wypiłam zawartość
dwóch torebek .
-
Okey . Już wystarczy .
Mógłbyś przynieść mi coś do jedzenia ?
-
Już lecę . Na co masz
ochotę ?
-
Cheeseburger ,albo
lepiej dwa , frytki i jakiś napój .
-
Co mam skoczyć do
McDonalda ?
-
Mógłbyś .
-
Niedługo przyjdę .
Pocałował mnie w czoło i
wyszedł .
Tak . Zgadza się . Jem
normalne ,ludzkie jedzenie . Innym tłumaczę ,że po prostu lubię je jeść ,tak po
prostu i ,że dzięki temu łatwiej jest mi normalnie się zachowywać przy ludziach
. Prawdę zna tylko Damon , Lee no i znała też Lexi . Otóż chodzi o to ,że nie
jestem zwykłym wampirem i nie jestem nim do końca . Znaczy tak posiadam
wszystkie plusy i minusy wampirzego życia ,ale potrafię więcej niż wampir .
Otóż za moich żywych, ludzkich czasów byłam … czarownicą . Tak wiem to nie
możliwe , bo czarownica kiedy zmienia się w wampira traci swoją moc , ale ze
mną tak nie było . Jakieś 1000 lat temu zostałam przemieniona w wampira , przez
jednego z pierwotnych wampirów . Pierwotni to pierwsze wampiry znane światu .
Najstarsze ze wszystkich . Nie może ich zabić zwykły kołek , nie zginą w ogniu
, nic ich nie powstrzyma oprócz jednej ,śmiertelnej dla nich rzeczy . Kołka ze
specjalnego rodzaju drzewa ,które rosło w ich czasach .
Ja byłam pierwszym wampirem ,którego jeden z pierwotnych przemienił .
Urodziłam się ze związku dwóch czarodziei ,już jako mała dziewczynka byłam
pełna mocy . Kiedy wampir mnie przemienił to …
***
Okey , retrospekcje dodam wraz z następnym wpisem , albo zeedytuję ten ;)
Jeżeli padnie na tą drugą opcję , to aktualizacja będzie prawdopodobnie gotowa jutro .
Muszę jeszcze sprawdzić jedną rzecz co do której nie mam pewności ;)
Zapraszam, jak zwykle , do komentowania i zostawiania linków do swoich blogów ;*
Bye , do napisania
***
Mystic Falls , około tysiąc lat temu
Dwudziestoletnia
dziewczyna z rozwianymi, rudo-brązowymi
włosami siedzi na łące i robi wianek . Nagle podnosi głowę i zauważa ,
że już się ściemniło . Matka ostrzegała ją , aby zawsze wracała na noc do domu
. „W mroku kryją się różne bestie”- mawiała – „A ty jesteś moją jedyną córką ,
nie chcę cię stracić.” Podniosła się i ruszyła w stronę lasu . Musiała się
przez niego przedostać i będzie już w osadzie . Usłyszała , odgłos łamanej
gałązki . Rozejrzała się dookoła , ale jej promieniujące zielenią oczy niczego
nie mogły dostrzec przez mrok . Potknęła się o wystający korzeń . Upadając
rozdarła sobie skórę na nadgarstku . Z rany zaczęła lecieć krew . Dziewczyna
spojrzała na swój przegub i zamarła w bezruchu . Życiodajna ciecz zawsze
zwabiała jeden z rodzajów bestii , przed którymi matka zwykła ją ostrzegać .
Podniosła się i czym prędzej ruszyła w stronę wioski . Dyszała z wysiłku i
słyszała jak krew szybko płynie w jej żyłach . Wtem pojawił się przed nią
przystojny mężczyzna . Na pierwszy rzut oka można było powiedzieć , że jest
niewiele starszy od niej , ale ona wiedziała o nim coś więcej . Jej obawy
potwierdziły się . Twarz młodzieńca momentalnie się zmieniła , z ludzkiej na
demoniczną . Prędko uchwycił jej nadgarstki w bezlitosnym uścisku .
-
Nie zrobię ci krzywdy
, moja droga Heidi . – rzekł – Będziesz moim eksperymentem . Chcę czegoś
spróbować …
Przerwał i rozgryzł sobie
nadgarstek . Przystawił go dziewczynie do ust i ta mimowolnie zaczęła pić .
Próbowała się wyrwać , ale to było bezcelowe , mężczyzna był silniejszy niż
jakikolwiek człowiek czy czarownik . Wreszcie przypomniała sobie o zaklęciu ,
którego nauczyła ją matka . Skupiła się , a wampir zaczął wić się z bólu . Próbowała
uciec , ale nie udało jej się . Niklaus Mihaelson zręcznie skręcił jej kark .
Ukląkł nad jej martwym ciałem i czekał co będzie dalej .
Heidi ocknęła się .
Zaczerpnęła gwałtownie powietrza . Spostrzegła twarz swojego oprawcy i szybko
się odsunęła . Za szybko jak na zwykłego człowieka …
-
Coś ty uczynił ?
-
Działa. –
odpowiedział – Moje przypuszczenia okazały się słuszne . Wypiłaś moją krew ,
umarłaś , a teraz jesteś wampirzycą .
-
Nie . Nie mogę .
Jestem czarownicą, służę naturze .
Próbowałam wzniecić płomień
myślą , ale nie mogłam .Nie czułam przyrody , nie miałam z nią takiego związku
, jaki ma każda wiedźma .
-
Moja moc … Straciłam
swoją moc . Coś ty zrobił ?!
Krzyknęłam w jego stronę i
rzuciłam się do ucieczki . Z wyostrzonymi zmysłami szybko powróciłam do domu ,
ale tam spotkałam się z kolejną niespodzianką. Nie mogłam wejść do środka .
-
Matko ?
Z wnętrza chaty ujrzałam
moją rodzicielkę .
-
Heidi , czemuś tak
późno wróciła ? Wejdź do środka , czym prędzej .
Ponownie spróbowałam , tym
razem przeszłam bez problemu .
-
Matko , Niklaus
przemienił mnie . Jestem wampirzycą , ja nie chcę tym być . Matko !
Upadłam na podłogę i
zaczęłam płakać . Kobieta chwyciła mnie w objęcia , ale szybko się odsunęła .
-
Czuję od ciebie
śmierć . Nie . Nie pozwolę na to .
Zabrała mnie do
największej izby i kazała mi się położyć na środku pomieszczenia co też
zrobiłam. Zapaliła wszystkie świece w pomieszczeniu .
-
Co się stało ? –
zapytał mój ojciec , który dopiero co wszedł do pokoju
-
Nasze dziecko …
Dotknij ją .
Uczynił to , ale tak samo
jak matka odsunął się .
-
Nie …
-
Chcę to odwrócić.
-
Jak ?
-
Podaj mi ręce . Duchy
nam pomogą . Ona miała wielką moc …
Złączyli ręce nade mną . I
zaczęli wzywać umarłe wiedźmy .
Zawiał wiatr , a ja
usłyszałam szepty .
To już jej los … Umarła
nie możemy jej zawrócić ..
-
Proszę ! Pomóżcie jej
to moja córka ! Miała moc , wielką moc !
Wielką moc ... Musiałabyś
się poświęcić . Ty i twój mąż .
-
Tak, zrobię to !
-
Nie , matko !
-
Zrobię co będzie
trzeba .
Wiedźmy zaczęły proces
przywracania mnie do świata żywych , przywracały mi moce . Były już w połowie, kiedy mój ojciec krzyknął :
-
Nie ! Ona już
przepadła !
Przerwał krąg , który
stworzył z moją matką . Wszystko ustało . Wiatr , szepty , świece zgasły , a
moja matka padła na ziemię .
Podniosłam się i
przykucnęłam przy niej . Nie żyła .
Znów pojawiły się szepty .
Nie zostało dokończone .
Jej matka zapłaciła …
Ale ojciec nie !
Uszanujmy jej ofiarę .
Pozwólmy jej córce być w połowie …
Powinnyśmy ją zabić !
Może się przydać …