„Niespodzianka to jest coś,o czym wszyscy się i tak za jakiś czas dowiedzą...”
- Bree Despain
01x15
Znowu obudziłam się pierwsza
. Od Damona zalatywało alkoholem , może dlatego ,że prawie sam wypił cała
butelkę burbonu . Nie chciałam go budzić , we śnie wydawał się … spokojniejszy.
Nie zrozumcie mnie źle . Uwielbiam jego szalony temperament , tą wybuchowość i
całą resztę , ale … Ostatnio cały czas był taki smutny , przybity ,że kiedy
spojrzałam na niego ,a na jego twarzy nie malował się ból to poczułam ulgę i
szczęście.
Nie potrwało to zbyt długo
,bo po dwóch minutach się obudził .
-
Hej . Czemu się tak na
mnie patrzysz ?
-
Jak ? Z uwielbieniem ? Z
dziką ,nieodpartą chęcią zerwania z ciebie ciuchów i uprawiania z tobą dzikiego
wampirzego seksu ?
Uśmiechnął się lekko . Wziął
moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował .
Jesteś cudowna – przesłał mi myślą .
-
Ta ,ale nie powiesz tego
na głos ,co ?
Zaśmiał się .
-
Kobiety ! Ja tu chcę być
romantyczny ,a ty wybrzydzasz .
Wyszczerzyłam zęby i wstałam z łóżka .
-
Co chcesz ? Ja się chyba
napiję burbonu i sprowadzę sobie jakiegoś miłego chłopaka do zjedzenia .
-
Poproszę to samo ,ale
zamiast chłopaka , chcę kilka pań z akademika .
Pocałowałam go w czubek nosa
.
-
Załatwione , zaraz
wracam , a ty się trochę ogarnij . Śmierdzisz !
Pociągnął mnie na łóżko .
Położył na plecach ,a sam zawisł nade mną . Chuchnął mi w twarz i powiedział :
-
Jak bardzo ?
Zwaliłam go z siebie i
krzyknęłam :
-
Świnia ! Zaraz wracam
sprowadzę żarcie i będziemy się bawić .
-
Na to tylko czekam .
Przesłałam mu buziaka i
wybiegłam z pokoju.
Kiedy wróciłam zastałam go w
salonie . Przy barku z alkoholem .
Wkroczyłam dziarskim krokiem , wyrwałam mu butelkę z ręki i napiłam
się z gwinta .
-
Przyprowadziłam ci
koleżanki .
Uśmiechnęłam się do niego
zadziornie , a cztery dziewczyny weszły do salonu . Podeszłam do odtwarzacza i
włączyłam piosenkę Enjoy the silence grupy Anberlin i w wampirzym tempie
podbiegłam do niego .
-
Dobrej zabawy . – powiedziałam ,a następnie
długo pocałowałam go w usta i dotykałam jego przecudownego ciała – Niedługo
będę musiała iść coś zjeść ,ale zostawiam cię w dobrych rękach . – przysunęłam
mu nadgarstek jednej z dziewcząt - Bon appétit .
On wgryzł się w panienkę ,a
ja z resztą przekąsek zaczęłam tańczyć .
Zjadłam sobie jakiegoś chłoptasia
i wróciłam do pensjonatu Salvatorów . Zastałam panienki na kanapie i Damona na
środku pokoju wgryzającego się w szyję jednej z nich , w jednej ręce trzymał
butelkę z jakimś alkoholem .
-
Co jest ? Gdzie szalona
impreza , panie Salvatore ?
-
Stefan przyszedł i
popsuł zabawę . Już kończę . Idę do baru .
-
Okey , przyjdę do ciebie
niedługo .
Pocałował mnie mocno i
powiedział :
-
Jasne , pa.
-
Pa ? Skąd ci się to
wzięło ?
-
Poszerzam słownictwo .
Wyszedł ,a ja zajęłam się
dziewczynami . Miały za dużo ugryzień na bandaże ,więc dałam każdej trochę
mojej krwi . Zranienia błyskawicznie się zagoiły . Powiedziałam panienkom co
mają pamiętać i odprawiłam je do akademika . Następnie ruszyłam do baru .
-
Burbon poproszę .
-
O, jesteś .
-
Tak jak mówiłam . –
cmoknęłam go w policzek – Przepraszam ,że tak długo ,ale musiałam zająć się
twoim przekąskami . Odesłałam je do akademiku .
-
Okey , wypij i lecimy .
Dałem się wciągnąć w idiotyczną imprezę z losowaniem i to ja będę fantem .
-
Chyba kupię los . Gdzie
to będzie ?
-
Tutaj . Będą też inni
kawalerzy do wzięcia . Może wygrasz kolację .
-
Brzmi smakowicie . -
zamruczałam
Kiedy wróciliśmy do domu
Damon poszedł się przebrać ,a ja rozsiadłam się w salonie . Przyszła Elena :
-
Stefan ?
-
Tutaj go nie ma .
Wzdrygnęła się na mój widok .
Najwyraźniej wcześniej mnie nie zauważyła .
-
Boisz się mnie ? To
miłe.
-
Ostatnio kiedy się
widziałyśmy próbowałaś mnie zabić .
-
Myślałam ,że jesteś
Katherine . Teraz pewnie też bym cię zabiła ,ale Stefciowi i Damonowi pewnie by
się to nie spodobało . To wzmaga mój apetyt . Jestem ciekawa jak smakujesz .
Podeszłam do niej w wampirzym
tempie i wzięłam jej nadgarstek do ręki
, odgięłam rękaw . Wydłużyły mi się kły , a twarz błyskawicznie się zmieniła .
-
Mogę spróbować ?
Wyrwała się i spojrzała na
mnie ze strachem w oczach ,cofając się o trzy kroki .
-
Wyluzuj ! Nie zjem cię !
Chociaż bym chciała , a więc … Szukałaś Stefana ?
-
Tak . Wiesz gdzie może
być ?
-
Nie mam pojęcia . Co ja
jestem ? jego niańka albo GPS ? Może jest na górze . Sprawdź .
Wiedziałam ,że go tam nie ma
.
- Nie znam jej . Idziesz ? Prawdziwe kury domowe Mystic
Falls czekają .
Weszłam do pokoju .
-
Więc nie każmy im tak
cierpieć . – wzięłam Damona pod rękę – Chodź przystojniaku . Do zobaczenia,
Stef .
Odeszliśmy kawałek .
-
O kim rozmawialiście ?
-
O jakiejś Isobel , pytał
mnie czy ją znam .
-
I co ?
-
Coś kojarzę .
-
Ale oczywiście mu o tym
nie powiesz .
-
Po co psuć zabawę w
podchody ?
Cmoknął mnie i ruszyliśmy do
wyjścia .
-
Gadałeś z panią szeryf .
Dlaczego ?
-
Wyobraź sobie ,że już
wiem kim jest Isobel . To żona Alarica Saltzmana , nauczyciel historii w szkole
Stefana . Wydaje się być dziwny . Pewnie coś wie .
-
Nie rób nic głupiego .
Najpierw się upewnij ,a potem działaj .
-
Skarbie , nie znasz mnie
?
-
Właśnie o to chodzi ,że
cię znam – cmoknęłam go w policzek i posłałam mu niewinny uśmieszek
Damon był cudowny . Uwielbia
być w centrum uwagi .
Co on robi do cholery ?!
- Bo była … pyszna .
Idiota , mówiłam mu ,ale nie
czubek musi się narażać . Przywalę mu .
-
Dupku ! ogarnij się .
Jeszcze kilka takich tekstów ,a nawet się nie obejrzysz jak przyjdą do ciebie z
kołkiem i …
-
Isobel jest biologiczną
matką Eleny .
-
Co ? Jak? Wiedziałeś ?
-
Nie , dopiero co mi
powiedziała . Idę do domu .
-
Idź . Ja muszę się napić
.
Pocałowałam go namiętnie na
pożegnanie i odeszłam .
-
Jesteś z Damonem
Salvatore ? – Caroline dorwała mnie przy barze . W tym mieście nie można się
nawet spokojnie napić .
-
Skąd ci to przyszło do
głowy ?
-
Widziałam jak się
całowaliście .
-
Błagam cię . Znam go od
zawsze . Po prostu kiedy się odwiedzamy to trochę razem szalejemy .Po za tym
,widziałaś go ? Ma styl ,urodę ,zgrabny
tyłek , bosko całuje i jest świetny w łóżku . Miałabym nie wykorzystać tego ,że
na razie jest tylko mój ?
-
Tylko twój ? Podrywa
każdą laskę i wpycha jej się do łóżka . Nie patrzy nawet na wiek , nie ważne
czy to licealistka , czy starsza mężatka .
-
Jest dorosły . (Jest
wampirem .) Może robić co chce . Mi tam to nie przeszkadza . Poza tym , coś mi
się wydaje ,że jesteś jedną z tych ,która dała się nabrać na jego czar . Mam
rację ?
-
Może . Chciałam cię
ostrzec .
-
To miło , ale nie trzeba
. Znam go i jesteśmy tylko przyjaciółmi ,a teraz wybacz ,ale właśnie idę go
wykorzystać .
-
Zabiłem profesorka .
-
Co ?! Chcesz ,żeby cię
nakryli ? Jeżeli będą się za tobą ciągnąć trupy ktoś cię w końcu zdemaskuje .
-
To on mnie zaatakował ,
to była obrona własna . Nie mógł się pogodzić z prawdą o Isabel . To po
pierwsze ,a po drugie nikt mnie nie podejrzewa , bo wkręciłem się w radę ,która
ściga wampiry . Zabiłem kilku krwiopijców i jestem uważany za bohatera .
Westchnęłam .
-
Po prostu … Bądź
ostrożny . Martwię się o ciebie . Masz niewiarygodny talent do odnajdywania
kłopotów .
-
Spokojnie . Wszystko
będzie dobrze ,a dopóki ja tu jestem nikt nas nie zdemaskuje i będziesz
bezpieczna . Obiecuję .
Pocałował mnie delikatnie .
-
Kocham cię . –
powiedział .
- Ja też cię kocham .
Rozdział mi się podoba.Więcej napiszę jak przeczytam od początku :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie po-prostu-tylko-ja.blogspot.com Pozdrawiam i weny życzę :)
Świetny rozdział. Bardzo, ale to bardzo mi się spodobał. Widać, że masz talent ;).
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*.